Nie jest to moim zdaniem ani specjalnie ważna historia ani specjalnie ważne miejsce (tym bardziej, że nie miałem kontaktu z twórczością Dunbar). Z filmu wyniosłem głównie przygnębienie i poczucie uczestniczenia w slummingu, czyli takim turystycznym podglądaniu jak żyją niziny społeczne (a żyją strasznie). A mimo to warto się chyba z tym skonfrontować i pamiętać, że są takie miejsca i takie historie.
Sam film jest bardzo ciekawie zrobiony: aktorzy odgrywają wywiady z uczestnikami wydarzeń, głównie z rodziną bohaterki, a fragmenty sztuki Dunbar inscenizowane są w miejscu, gdzie została napisana, czyli w tytułowym Arbor. To przenikanie się teatru i życia wypadło bardzo interesująco.