Meryl, ktora jak zwykle pokazala co potrafi. Ta mala co gra czerwonego kapturka - tez byla dobra. Film jakos tak bez wiekszych emocji. Przyjemny w odbiorze. Spiewane partie obu ksiazat moglyby nie istniec wcale - na nich chce sie to wylaczyc. Irytujacy Jack i piekarz. No i przy koncu, jak slusznie zauwazyl jeden z Panow recenzentow troche tego juz za duzo, przez co ma sie przesyt. Nie podoba mi sie tez, ze wszystkie piosenki brzmialy na jedno kopyto, a przeciez ten sam autor co w Sweeney Todd wiec spodziewalem sie wiecej. Moze byc tak na raz, ale powtorki "z rozrywki" raczej bym nie chcial.