Sięgnąłem po ten film będąc spragnionym niezbyt wyrafinowanej rozrywki dla odskoczni od trosk dnia codziennego. Po raz kolejny wszedłem na minę, zmylony wysoką oceną.Przypuszczam, że film mógł spodobać się męskiej części widowni złożonej z nastolatków młodszych. Pozostali z oceniających to z pewnością w 95% półgłowki i ćwierćinteligenci. No cóż - żyjemy w czasach "kultury masowej". Wytrzymałem ze 40 minut mordęgi z tym knotem, czyli do momentu, w którym bohaterzy wyskakują w samochodach z lecącego samolotu (daję głowę, że kierowcom i pasażerom nic się nie stało). Stwierdziłem, że dalsze oglądanie wiąże się z nieakceptowalnie wysokim poziomem ryzyka nabawienia się trwałej niestrawności i/albo nagłych ataków furii o różnym nasileniu.
Jeśli ktoś w chwilach depresji i pikującej w dół samooceny, mimo wszystko zdecyduje się zaaplikować sobie seans, to proponuję wyeliminować dialogi (wersja bez napisów, albo wyłączenie dźwięku), co zdecydowanie podniesie ładunek intelektualny tego tandetnego gniota. Już lepiej stanąć prZy jakiejś budowie i posłuchać rozmów robotników.
Nie mogę pojąć dlaczego Statham uczestniczy w takiej miernocie (nie pierwszy już raz), bo facet chyba głodem nie przymiera, a ma potencjał aktorski; no przynajmniej miał. Resztę składu mogę jeszcze zrozumieć. Nie dziwi udział Russell'a - facet dorabia do emerytury, bo ról supersamców już nie będzie. Diesel - wiadomo - wolnomyśliciel w dosłownym rozumieniu. Sterydziak nr 2 zaangażuje się we wszystko, bo lepsze to, niż wycieranie ringu w tej przeinteligentnej dyscyplinie sportu, w której ma tradycje rodzinne. Notabene zarówno jako zawodnik, jak i aktor przykuwa uwagę widzów na podobnym poziomie. No a Rodriguez to gadające cycki.. zrobi wszystko, bo zapewne nawet do niej pomału dociera, że kremy ściągające coraz mniej skuteczne i wkrótce bez cięć i botoksu się nie obejdzie. Pozostali uczestnicy tej wypociny kabotynów, to twarze środków owadobójczych i do czyszczenia toalet, dla których awans zawodowy stanowi rola nieboszczyka na polu bitwy,leżącego twarzą do ziemi.
Postępujący upadek kina akcji od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku jest oczywisty. Główna przyczyna jest chyba powszechnie znana - nie opłaca się inwestować w scenariusz i aktorów, bo młodziki i kretyni zapełnią sale kinowe i bez tego. Szkoda, bo dobry film akcji dla odreagowania bywał w gorsze dni nie do przecenienia.