Dlaczego musi być tak, że oglądając prostą, bezpretensjonalną czeską komedyjkę bez ambicji, jestem w stanie się pare razy uśmiechnąć, a oglądając polskie ,,dzieła'' w tym gatunku tylko zgrzytam zębami?
Fabuła prościutka, Ładne , naturalne czeskie aktorki na które miło popatrzeć, humor lekki, ninachalny. No inajważniejsze - język. Okazuje się że można zrobić film bez setki k...rw, ch...j i nnych wulgaryzmów. Bez wrzasków, ordynarnego lokowania produktów i tandetnej scenografi.
Nie jest to najlepsza czeska komedia jaką widziałem. Ba! Jest przeciętna w każdym calu. Ale i tak wolę obejrzeć ,,Szczęśliwego Nowego roku" dziesięć razy pod rząd niż kolejne ,,Porady na zdrady" czy inne badziewie, chociaż raz.
Jestem tego samego zdania. Lapki w gore dac nie moge, bo ciagla wywala blad i kaze przeladowac strone.
Zgadzam się. Ujęła mnie właśnie naturalność aktorów i śmieszyły - z rozczuleniem - uwagi córeczki tego roztargnionego mężczyzny, gdy ktoś przy niej przeklinał ("To brzydkie słowo. Tak się nie mówi przy dziecku").