"Sweet William" to skromna produkcja, która sprawia wrażenie telewizyjnej.. Można ją przyrównać do naszego filmu "Och, Karol" ponieważ również opowiada o pewnym kobieciarzu, który mimo tego, że jest żonaty, romansuje na prawo i lewo. Ann, w tej roli znana, chociażby z "Walkabout", zakochuje się w nim, nie wiedząc jednak o jego ekscesach. Potem wychodzą one na jaw, ale ona nie jest w tanie go zostawić. Obraz opowiada zatem o ludzkich relacjach, związkach, namiętności i miłości. Jest też trochę scen łóżkowych, lecz bez prawdziwej akcji. Film nie jest komedią, to raczej dramat obyczajowy, mało efektowny. Trudno jakoś się związać z którąś z postaci. Nie to, że są nieempatyczne, ale ich losy są mało angażujące. Dialogi nie są ciekawe, łatwo się je zapomina. Nie pozostają w pamięci także kreacje aktorskie. Para głównych bohaterów wygląda momentami, jakby była nie na miejscu. Produkcja jest poprawnie zrealizowana, ale nie jest to dzieło, które koniecznie trzeba zobaczyć. Nie wiem, czy to kogoś zachęci w jednej scenie widać piersi Jenny Agutter.