No właśnie - "ale". Co to jest na końcu? Wielka demokratyczna Ameryka przejmuje całe imperium Rosyjskie. Gdzie chyba słowo "demokracja" mocno mija się z definicją tego słowa. Prezydent rezygnuje ze stanowiska, ale nie jak przystało na demokratycznego władze, ale tak jak przystało na dyktatora. On odchodzi i nie pozwala wybrać ludziom nowego dowódcy. Mówi, że od teraz rządzi Jego człowiek i elo. Zabawne, że oddanie władzy komuś innemu na zasadach dyktatorskich odbywa się tuż po słowach i tym jak dobra jest demokracja.