Jeszcze jedna zagubiona owieczka w szponach "Złego": film Michaela Winnera jako żywo przypomina szereg innych produkcji o tematyce okultystyczno-satanistycznej, nie wykluczając kanonicznego "Dziecka Rosemary". W przeciwieństwie do Polańskiego jednak, reżyser "Życzenia śmierci" nie pozostawia wiele miejsca na niedopowiedzenia. Atmosferę tajemniczości, przynajmniej w przeciągu pierwszej połowy, kreuje wprawdzie całkiem umiejętnie, jednak na zakończenie pozostają mu tylko oklepane rozwiązania. "The Sentinel" pomimo pewnej wtórności posiada swój lekko "niedzisiejszy" urok, może też poszczycić się wybitnie gwiazdorską obsadą, złożoną zarówno ze "starych wyjadaczy" (Ava Gardner, Burgess Meredith, John Carradine, José Ferrer, Eli Wallach), jak i pokolenia "raczkującego" w przemyśle (Beverly D'Angelo, Christopher Walken, Jeff Goldblum czy praktycznie niezauważalny Tom Berenger). Paradoksalnie, najsłabiej wypada główna postać żeńska, odtwarzana przez Cristinę Raines: urodę i figurę dziewczyna, owszem, posiada, jednak talentu natura już jej niestety poskąpiła. Co do samego obrazu, to spodziewałem się czegoś odrobinę bardziej oryginalnego, zaznaczam jednak, że piszę to z pozycji osoby, która nie przepada za "ghost stories", a pod taką konwencję częściowo podchodzi rzeczona pozycja. W swoim przedziale gatunkowym: całkiem udana rzecz.