W pewnym stopniu się zgadzam- film ogólnie prezentuje niewysoki poziom, Betty jakoś szczególnie nie zabłysła- ale też z racji tego że w swej roli nie miała czym się popisać- była dobrą zoną wspierającą męża w jego misji.
Ale ale- rola którą odegrał pan Lukas całkiem słusznie została tak sowicie nagrodzona- jego kwestie mnie osobiście wbijały w fotel, uwierzyłam że on robi coś dobrego, że wierzy w to. Mnie akurat wzrusza jak ktoś robi coś dla innych, i choć tutaj była to walka z faszyzmem (która jakoś tak niekonieniecznie musi podchodzić Polakowi bo z faszyzmem walczy Niemiec) - to równie dobrze można to odnieść do wydarzeń politycznych z naszego kraju.
Poza tym czy to jest film propagandowy- a co jest przedmiotem propagandy? że są dobrzy Niemcy? czy że Niemcy walczą z faszyzmem? jestem w stanie w to uwierzyć. Hitler miał swoich zwolenników, ale i wielu było przeciw. przecież zdobył władzę siłą przez zastraszenie opozycji. Poza tym to był czas na takie historie- 43 rok.
A te dzieci... no cóż... chciałabym móc poznać recepturę na stworzenie takich potworów, aby móc uniknąć stworzenia czegoś podobnego w przyszłości

Hmm... Nie, nie aż tak. Film jest nierówny i ogólnie kiczowaty (wina reżysera, jak sądzę), jednakże propaganda jest tu dawkowana dość umiarkowanie, w porównaniu do większości podobnych filmów z początku lat 40. A kilka scen potrafi zachwycić dojrzałym podejściem do tematu (pióro Hammeta?) - to już naprawdę rzadkość. Co do aktorów - Davis rzeczywiście się tu marnuje, ale Lukas i Watson są świetni. Zwłaszcza ta druga w typowej dla takich filmów roli "komediowego akcentu", spokojnie mogłaby Oscara zarobić, uważam. Na Oscara z kolei nie zasłużył Lukas, bo Bogart jednak dwa razy lepszy, ale charyzmą mógłby on połowę Sejmu obdarować... Coulouris też niezły był. Dzieciaki zaś istotnie źle zagrane. Pzdr.

Zgadzam się z Tobą. Casablancę oglądałam już dość dawno, ale Bogart był o wiele lepszy niż Lukas, choć on też był dobry.