Piękne podsumowanie. Można jeszcze dodać o innym ministrze edukacji który otwarcie mówi że to dzieci molestują kler i to kler jest ofiarą, a gdy jeden nauczyciel za granicą molestuje dzieci, to w Polsce się go ukrywa, i rodzice dzieci w wieku szkolnym go bronią mówiąc o spisku mafii. hehehe

Dla mnie ta sytuacja to pokłosie bardzo zaściankowego myślenia z cyklu ksiądz= Bóg, a nauczyciel to ma być autorytet, i to zawsze przezawsze to uczeń jest winny a nigdy psor.
W Polsce zbyt często wystepuje tzw. szacunek z urzedu. Nie ważne jaki jesteś ważne kim jesteś, stereotypowy ksiądz, nauczyciel, lekarz to trzeba szanować bo trzeba, tak samo jest z ludźmi starszymi. W ten sposób ludzi zwalnia się z myślenia, z analizowania postaw innych, z krytykowania, bo przecież to nauczyiel, ksiądz,lekarz, osoba starsza ma zawsze rację.... A jak jej nie ma to istnieje miliard usprawiedliwień dla ich błędów.

Chodziło mi właśnie o to żeby nie wrzucać wszystkich do jednego worka.
Środowiska nauczycielskie i lekarskie lubią bronić się w krytycznej sytuacji,
ale daleko-daleko im do systemowej, mentalnej ochrony na jaką może liczyć ksiądz pedofil.
Słyszał kto kiedyś żeby po oskarżeniu lekarza o błąd ktoś mówił o ataku na medycynę?

Kościół zmaga się z ogromnym problemem utraty wiernych. Spowodowane jest to przemianami społecznymi które zaczęły się pogłębiać dzięki globalizacji(na co wpływ ma praktycznie natychmiastowa wymiana informacji). Ludzie wychodzą z kręgów katolickiej wiary praktykującej i jedyne co ich do niej przywiązuje to kultura i Bóg - pod którym wcale nie mają na myśli tego katolickiego, ale bardzo ogólnego stworzyciela który nakazuje żeby żyć "dobrze". To już nie jest wiara katolicka - tacy ludzie nazywają siebie niepraktykującymi katolikami ale uważam że to swego rodzaju ułuda i próba oddalenia od siebie skomplikowanego problemu myślowego.

Chce przez to powiedzieć, że kościół nie może atakować i wydawać swoich "żołnierzy" bo wiara będzie słabła jeszcze bardziej.
Na razie wierny powie "no pedofil a może nie pedofil - jest dyskurs w tej sprawie więc nie znamy całej prawdy!" a jak kościół
powie "tak to był pedofil" no to koniec dyskusji. Jest tylu księży na świecie że takie sprawy wyciekałyby tydzień po tygodniu, a przeciwnicy wiary używaliby tego jak ostrą amunicję. Już rozumiesz dlaczego kościół tak a nie inaczej robi? Tak sprzeciwia się temu, ale ma też na uwadze względy fundamentalne.

Za sporą część utraconych wiernych (i za mnie) odpowiadają nie przemiany, ale sam kościół.
Nie wyobrażam tego, że jak mam żyć mówią mi ludzie, którzy sami nie żyją wedle przykazań, których sami nauczają.

Ostrą amunicją jest każdy przypadek krycia pedofilii w kościele na każdym szczeblu,
amunicją w której broń jest skierowana przeciwko kościołowi, a nie w jego obronie.

Jakby ujawniał historie nieposłusznych księży to jeszcze więcej traciłby w Twoich oczach niż ci się wydaje. Na nie ujawnianiu też traci ale uważam że jest to nieporównywalna skala.

A moim zdaniem, gdyby kościół zaczął się wreszcie oczyszczać z szumowin, wydalać je, oddawać natychmiast w ręce prokuratury, to tylko by zyskał. Przeżyłby odnowienie. A tak? To co się dzieje, jest silnym dowodem na zepsucie w kręgach personelu kościelnego.

Niestety branż, w których szerzy się zepsucie, jest więcej. Weźmy taki film "Drogówka" Smażowskiego. Wywołał krótka dyskusję o korupcji w Policji, ale potem ludzie zaczęli opowiadać dowcipy o policjantach (od zawsze właściwie opowiadają) i generalnie kończy się na śmiechu. O księżach pedofilach też się na imprezach opowiada kawały przy piwku.

I w ten sposób każdy temat - choćby nie wiem, jak istotny - ginie gdzieś wśród wieczornego brzdęku szklanek i drobnych spraw codziennego zwykłego życia. Nie tylko ten redaktor zapomniał (gdy dostał listę 20 nazwisk od tamtego prawnika). Wszyscy zapominamy.

Bo afer jest pełno, a my mamy na co dzień własne problemy i na nich się skupiamy... Tak to działa. Zwykłe życie. Oglądamy, czytamy, dyskutujemy. Ale działamy dopiero, gdy problem dotnie nas bezpośrednio. Bo powiedzcie szczerze, czy mimo silnego wrażenia, jakie zrobił na was dzisiaj ten film, jutro z rana ubierzecie kurtkę i wyjdziecie na ulicę walczyć z pedofilią? Nie wyjdziecie. Ani ja nie wyjdę. Nikt nie wyjdzie.

Za to pojawi się taki debil, jak "człowiek - motyl", który będzie próbował na tym zjawisku robić karierę, pod płaszczykiem "performansu artystycznego", a skończy się jedynie na okazywaniu pogardy zwykłym szarym ludziom idącym w procesji.

Cyrk trwa.

Nie da się wyjść na ulicę i walczyć z pedofilią wśród księży. To jest sprawa kościoła, państwo nie może z tym nic zrobić jak wierni są tak silnie zdeterminowani i takich przypadków nie ujawniają.
Kościół w tej sprawie ma dwa ruchy 1) Zniesienie Celibatu 2) Kastracja
Inaczej problem będzie występował zawsze bo człowiek to w głównej mierze biologiczna maszyna i jak się nie zaspakaja potrzeb w sposób naturalny przychodzą do głowy inne rzeczy. Jeden pójdzie do kurtyzany a drugi będzie wolał zrobić to z "miłością"- tudzież do dzieci. Jeżeli natomiast nie będzie czuł presji społecznej(będzie przyzwolenie) to poszuka sobie partnerki. Teoria ta nie jest do końca prawdziwa bo przypadki pedofilii niestety ale dotykają też duchownych z wyznań gdzie duchowni żonę mieć mogą...Oczywiście w mniejszym stopniu(ciężko ocenić i poprzeć liczbami) ale jednak nadal problem występuje...
Natomiast kastracja, poza tym że jest zaściankowym pomysłem, bardzo skutecznie eliminuje problem...Ale jak wiadomo rodzi inne problemy...

Kościół wymiera śmiercią naturalną i nie ma w tej sprawie dobrych rozwiązań.