Kierując się oceną na filmwebie nastawiłem się na dobry film. Niestety to pozytywne nastawienie zaczęło topnieć wraz z pierwszymi dialogami.
Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz oglądałem film z tak sztucznymi, nienaturalnymi relacjami międzyludzkimi. Najbardziej żenująca jest chyba scena z kobietą w ciąży. Aż zacytuję te mądrości jakimi raczy nas film.
Wchodzi do schroniska baba w ciąży. Pomińmy już kwestie co robi kobieta w ciąży sama w Tatrach w zimie. Od razu na wstępie czepia jej się główny bohater.
Jezu!
-Co?
Pani jest w ciąży?
Tak dlaczego pana to dziwi? Że późno?
Nie że w ogóle. A dlaczego? Instynkt? Biologia? To zawsze wynika z egoizmu.
A pan ma dzieci?
Nie
To jest właśnie egoizm
Dlaczego? Przecież pani to zrobiła wyłącznie z myślą o sobie. Jego się pani nie pyta czy chce przyjść na świat. Przecież to pani zachciało się rozmnażać.
Piękna głęboka dyskusja. Tak w sam raz z typowych przemyśleń 13 latka. „Ja się nie prosiłem na świat! „
Po tym błyskotliwym dialogu typ zaczyna macać ja po twarzy. Wyobrażacie sobie taką scenę w prawdziwym świecie? Obcy typ czepia się obcej kobiety dlaczego jest w ciąży po czym zaczyna ją macać po twarzy. Takich kwiatków jest tu mnóstwo, w całym filmie jest wprost łąka żenady.
Jakby tego było mało film jest bardzo zły od strony technicznej. Kuleje montaż i dźwięk. Niektórych scen dialogowych nie idzie zrozumieć. Trzeba powtarzać scenę i się wsłuchiwać.
To filmidło nie sprawdza się także jako film górski, choć śmieszna redakcja filmwebu umieścił go na liście najlepszych filmów o górach. Sekwencja wyjścia w Tatry trwa raptem 10 minut i jest to bardzo kiepsko nakręcone.
Nie polecam nikomu. Zmarnowałem 1,5 godziny.