Bohater na samym początku jawi się niczym jakiś kontestator, a może i gorzej, człowiek, dla którego już nic się nie liczy. Następnie dowiadujemy się, że jest nieuleczalnie chory, a w ostateczności dowiadujemy się dlaczego uciekł ze szpitala. Zamiast godnie umrzeć, jest obserwowany przez grono lekarzy, a przecież ma prawo do spokoju, do prywatności w takim momencie kończącego się życia.
Niesamowity początek, gdzie bohater chodzi między innymi wczasowiczami, wpada na nich, rozmawia, wręcz nasuwają się tu filmy Wellesa, czy też Wesele Wajdy, ale jak dla mnie zbyt krótko to trwa, ale w sumie o to chodzi. W pierwszej części film jest szybki jak życie, a w drugiej już powolny jak starość i umieranie.
"Cicho, tu powinno być cicho" - Na nic filozofie, na nic rozmowy, ale przynajmniej poznajemy dwóch przeciwstawne idee, godzenie się na śmierć bo nie ma innego wyjścia, tak jak i nie godzenie się na śmierć i walczenie wszelkimi sposobami z życiem i śmiercią - oba przypadki są mi znane.
To, że śmierć i życie jest bezsensu widać w scenie, gdy płacząc podchodzi do leżącej starszej pani na łóżku. Ona nazywa go synkiem, a on płacząc pada na podłogę, starsza kobieta również płaca - współczesna pieta. Tak jak misja Jezusa, podobnie i życie każdego z nas jest spisane na straty.
Dwie może trzy osoby pochylają się nad tragedią tego człowieka, ale czy i o to chodzi? Tak czy siak na tamten świat można równie dobrze wziąć ze sobą paczkę papierosów Karo i mieć nadzieje, że zaszkodzi jak tu na ziemi;p Amen kurwa Alleluja!
To wytłumacz, bo ja tak samo odebrałem ten film, a chciałbym poznać inne spojrzenie na jego temat. :)
Wydaje się, że to co napisał autor wątku jest właściwą perspektywą, może nie jedyną, do odbioru ,, Spirali". Mnie film drażnił, niepokoił tym co Zanussi chciał przekazać, a w takim ujęciu moje uprzedzenia nieco się unieważniają. ,, ... taka piękna obojętność..." wypowiada się jedna z postaci w filmie i ta przewrotność, myślę, ma znaczenie dla istotnych wartości filmu. Good night, and good luck, esforty.
7/10
Jezus nic nie wybrał, wszystko było zapisane zanim Jezus pojawił się na naszym świecie, wszystko jest zapisane, już się wypełniło
To co proponujesz to sie nazywa predestynacjonizm. Zatrzymałeś się na IV wieku. „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1)