Jak śmiesz takie herezje i bezeceństwa prawić na forum publicznym w naszym bogobojnym katolickim kraju!

A tak serio - nie jestem pewien co myśleć o poglądach Almodóvara na temat płci w tym filmie. Z jednej strony ja osobiście uważam, że płeć tkwi w głowie a nie w tym, co ma się między nogami ale wielu ludziom to umyka i obawiam się, że dla mniej obeznanych tudzież bardziej radykalnych ludzi dzieło Hiszpana pokaże to, że nieważne co zrobią z ciałem, człowiek i tak pozostanie przy swojej płci.

Oczywiście jest to poprawny wniosek, ale "facet jest facetem a kobieta kobietą" według mnie odnosi się do tego, jak się ta osoba poczuwa. Decyzja o zmianie płci przynajmniej w Polsce nie jest podejmowana na podstawie widzimisię TSa - pomijając już samo zdecydowanie się na to, jest jeszcze szereg procedur i seria badań, które mają zdecydować o tym, czy ta osoba naprawdę urodziła się w niewłaściwym ciele.

Tak to odnośnie płci. A co do Roberta śpiącego z Verą.. nie raz zdarzało się, że nienawiść, żal i problemy psychiczne(powiedzmy sobie szczerze, Robertowi odbiło po śmierci Normy) potrafiły namieszać w relacjach między ludźmi. Dodajmy do tego fakt, że pracując nad Gal przy okazji zrobił z Vicente niemal kopię swojej zmarłej żony, którą kochał. Nawet Zeca przecież pomylił Verę z Gal. Do tego ciągły kontakt fizyczny, rozmowy, podgląd przez kamerę.. w końcu nienawiść uległa deformacji i zmieniała się wraz ze zmianami zachodzącymi w ciele Vicente. Dopiero później dowiadujemy się, że on tylko udawał Verę a wszystko to, od czasu gdy odkrył jogę, było jednym wielkim planem zdobycia zaufania Roberta. On wiedział czego Robert chce od Very i potrafił to wykorzystać.

Swoją drogą zabawne, ale według mnie to Vicente jest dla mnie negatywnym bohaterem w tej bajce, nawet jeśli Robert był potworem. To trochę jak grany przez Michaela Douglasa D-FENS z "Upadku"("Falling Down") - kreowano go na antybohatera, który strzela do ludzi, demoluje sklepy i terroryzuje ludność ale był to efekt serii wyniszczających psychikę wypadków i stresu.

O ile Vicente nie zasłużył na aż taką karę, to nieumyślnie doprowadził do śmierci Normy. Żaden kochający swoje dziecko ojciec nie myślał by trzeźwo znając tożsamość gościa odpowiedzialnego za śmierć tak bliskiej mu córki. Zwłaszcza, że nie wiedząc o tym, że Marilia była jego matką był przekonany, że Norma to jedyna żyjąca bliska mu osoba a stracił ją przez naćpanego chłopaczka, który niemal ją zgwałcił. Od momentu z gazetą niestety końcówka była bardzo przewidywalna i skończyła się pastelowym happy endem, na który Vicente nie zasługiwał. Już prędzej bym widział tam scenę, w której ma wypadek w drodze do matki albo ktoś go porywa i gwałci myśląc, że jest bardzo urodziwą kobietą(swoją drogą aktorka grająca Verę jest bajecznie piękna według mnie) a potem morduje.

A tak, to nie dość, że wrócił sobie do sklepu mamusi, to jeszcze będzie mógł się związać z miłością jego życia, bo teraz ma piękne ciało kobiety a tamta jest lesbijką i leci na niego. Tak, tylko końcówka mi się nie podobała - w każdym bądź razie film ma ode mnie solidne osiem i pół, które zaokrąglam do dziewiątki za to, jakie wrażenie wywarł na mnie w trakcie oglądania.

wydaje mi sie ze dobrzy ludzie , ktorych skrzywdzil los sa peni goryczy i gniewu. Rozpacz pcha do rzeczy ktorchych nigdy bysmy nie zrobili. Robert szukal zemsty ale nie jest zlym czlowiekiem, zakochal sie bo cierpial z powodu utraty zony ktora go zdradzala, podowojne cierpienie a potem jeszcze smierc corki ktora 'myslila' go z gwalcicielem....
Robert byl samotny, cierpial a kobieta ktora stwaorzyl z zemsty byla tak doskonala ze sie zakochal...
Moze rowniez myslal ze sama 'corka' mu wybaczyla...pogmatwane to ale tak juz jest ..dobry czlowiek nie zmieni sie w podla osobe z dnia na dzien

MilkyMouse777, nie można doszukiwać się logiki w postępowaniu człowieka ogarniętego obłędem.

Obrzydliwy i odrażający wątek romansu między ojcem a gwałcicielem córki to po prostu makabra, a nie brak logiki. Facet był chorym zwyrolem, "ogarnięty obłędem" to eufemizm. Dawno nie widziałam tak odrzucającego filmu.

w ogóle nie jest logiczne sypiać z tym czymś... to był facet i nie ważne jak ten chirurg go przemienił.

Co do pierwszego wątku wydaje mi się, iż Banderas zatracił kontakt z rzeczywistością nie widział Vincenta, widział w nim swoją zmarłą żonę, dlatego pewnie w jego głowie to już nie był gwałciciel jego córki.

Co do drugiego wątku, podobnie jak Ty to odebrałam - film jako próba pokazania, że płeć mamy w głowie, że należy pozwolić tym, którzy nie czują identyfikacji z fizyczną płcią na własny wybór i należy ich za to szanować.

Film świetny.