Kolejny wyjątek w branżowym kinie. Bywa dobre. Tu dosyć trafnie uzewnętrznia powszechnie znane problemy [bez względu na orientację]. Niezdecydowanie, zdrada, niemożność podjęcia odpowiedzialności. A przede wszystkim próba zdefiniowania dojrzałości. Czy ktoś jeszcze wie czym ona jest lub może być? Ta niepewność jest drażniąca. Na tym napięciu bazuje właśnie cały film. Daleki od ideału z konsekwentnym klimatem i niezbyt wyszukanym scenariuszem. Murray Bartlett - to już inna historia, chyba nie potrafię go jednoznacznie ocenić [to mój typ i niekoniecznie piszę tu o sprawach merytorycznych]. Daje radę.