Z żalem muszę przyznać, że "dwójka" jest słabsza od pierwszej części. I nie chodzi tu o brak Emily choć obsada jest zauważalnie uboższa. Po prostu reżyserzy nie grają w tej samej lidze i widać to jak na dłoni. Nie wiem kim jest Sollima ale Villeneuvowi do pięt nie dostaje. Historia momentami strasznie naciągana i tylko dziecko uwierzyłoby w te niesamowite zbiegi okoliczności więc scenarzysta też będzie musiał przyjść do szkoły z rodzicami. Wystawiłem ocenę 7/10 bo mam sentyment do Brolina i del Toro no i miłośnicy kina akcji też będą mieli swoje pięć (albo i więcej) minut. Za to muzyka robi niezłą robotę jeśli chodzi o nastrój i zdjęcia naszego rodaka również.
Zgadzam się w zupełności aczkolwiek 1 dużo dużo gorszą ocenę dla mnie po prostu to co zrobił teraz ten reżyser to jest tragedia połączenie terroryzmu karteli prezydenta który się wystraszył no tragedia
Mnie najbardziej rozbawił fakt, że Isabel nie rozpoznała Alehandro po zapachu, po tym jak siedział nie wiadomo ile przy niej. Miała niby worek itd, ale wciąż mnie to nie przekonuje.
Bez przesady, musiałaby mieć węch jak Hannibal Lecter, żeby wyczuć Alejandro z tą szmatą na głowie.
Też o tym myślałam. Chociaż niewyobrażalne stres, worek, niebezpieczeństwo, zagrożenie życia... Ale przyznaję i u mnie w głowie pojawiła się taka myśl.
A mnie to nie przyszło do głowy. Pewnie ten worek nie był pierwszej świeżości ;-) Tak czy owak motyw ojca i córki (choćby przybranej i tylko na chwilę,), jest już tak wyswiechtany, że płakać się chce. Najbardziej osłabiła mnie sytuacja z gowniarzem, który widział Benicio tylko przez moment skulonego w aucie a po kilku dniach rozpoznał go z odległości 100 metrów w zupełnie zmienionym przebraniu i odmiennej sytuacji i to przez brudną szybę jakiegoś magazynu. Ja bym własnej matki nie poznał a on stwierdzil, że jest w stu procentach pewny, że to amerykański agent. Żenada po prostu.