Nie wiem czy dokladnie o to Ci chodzi, ale, polecilabym "Shark tale" oraz "Hoodwinked", obie koniecznie w oryginalnej wersji. Oglądałam je zarówno z dubbingiem jak i bez i nieporównywalnie wygrywają oryginały. Głównie chodzi o poczucie humoru, którego nie da się ani przetlumaczyc, ani zastapic, jak np. udało sie w Shreku. Dubbing "Czerwonego kapturka" to jednak zenada, a w "Shark tale" oryginalna wersja jest szczególnie istotna, gdyż nawet postacie sa fizycznie podobne do osób, które podkladaja im głosy .Wiem, ze nie wygląda to zbyt estetycznie, ale pisze z tyciego telefonu i juz zaczynam płakać z irytacji, gdyż nie chce ze mną wspolpracowac, wiec tak zakoncze.

Madagaskar, Sezon na misia, Skok przez płot.