Cały film oceniam na 3, ale ostatnia scena jest genialna. My, się z tej sceny się śmiejemy, żartujemy czy kpimy. Ale ta flaga podrywana podmuchem wiatru, te spojrzenia coś oznaczają. Zwróćcie uwagę, że praktycznie w każdym filmie amerykańskim, pojawia się ten akcent. Przy każdej okazji jest akcentowane, że razem tworzą NARÓD, że dadzą radę, że są jednością.
W przeciwieństwie do nas, skłóceni, kłótliwi, jeden drugiemu z gardła by wyrwał. Dlatego jesteśmy tym kim jesteśmy, a Ameryka jest tym czym jest!
Ameryka - katastrofa i kochany naród okrada swój kraj. Jest zadyma co zabierzesz jest Twoje... Bierz ten telewizor...
I to naród ktory wcale nie jest taki nieskazitelny, najpierw wytrzewili indian, z murzynów zrobili niewolników a my polacy. Naród ktory uratował europe przed islamizacja, wielokrotnie musiał zmagać sie z okupantem, powinno być odwrotnie, to my powinniśmy być narodem dumnym i zjednoczonym.
trochę nie tak, ja proponuję taki podział jeśli chodzi o temat "masakrowania Indian". Ameryka południowa - katolicy, a północna protestanci. Rezultat znamy:)
to nie naród a zlepek wielu narodów którzy sa obywatelami danego państwa w tym wypadku usa, o narodzie nie może być z punktu naukowego mowy.