Cóż, nie zgadzam się. Scena głosowania albo motyw z szafą rozbawiły mnie do łez. I nie tylko one. Topol oczywiście nie jest tu na poziomie "Skrzypka na dachu", ale nie ma się czego czepić, uważam.
Uważam, że Topol niepotrzebnie szarżuje. Nie musiał grać chytrego kmiota w sposób aż tak ostentacyjny. Jedyne, co mnie zaskoczyło, to uświadomienie sobie, że Topol miał wtedy 29 lat! A w końcu gra ojca wielodzietnej rodziny z córką na wydaniu. Może stąd ten jego styl gry? Chciał wyglądać w gestach i mowie na dużo starszego i wyszedł mu stary przeszarżowany głupek?
Co do gagów, to niestety nic mnie nie rozbawiło. Może jakbym miał jakieś emocjonalne podejście do kibuców, to polewki z zebrań kibucników by mnie śmieszyły na zasadzie frajdy z "kalania świętości".
Piosenka w knajpie wpadła mi w ucho. Ale to za mało na film.
Na wiek Topola i ja zwróciłem uwagę. To jeszcze bardziej niesamowite niż w "Skrzypku". Owa szarża (która w ogóle mi nie przeszkadzała) pewnie wynika z tego co piszesz, ale też z tego, że po prostu Sallah to taki typ... "Chytry Żyd starej szkoły", można powiedzieć. Piosenka świetna :) Pzdr.
"po prostu Sallah to taki typ... "Chytry Żyd starej szkoły""
Ale tak to można pięciominutowy szmonces zagrać w kabarecie. Wtedy taka łopatologia jest wskazana, żeby każdy po pierwszym zdaniu zorientował się, że to "chytry Żyd starej szkoły". Jako pomysł na rolę w filmie fabularnym taka łopatologia sprawdza się kiepsko.
Mogę się zgodzić, że ten film jest trochę lepszy niż ja go odbierałem. Może miałem zły dzień, może moje poczucie humoru jest akurat CAŁKIEM inne (ale nie sądzę, bo tradycyjny humor żydowski bardzo lubię). Ale żeby aż 10/10??? Arcydzieło komedii? Nie, to już przesada!
Cóż mogę powiedzieć, mnie ta łopatologia jakoś nie przeszkadzała. W sumie można ten film uznać za ciąg szmoncesów (zwłaszcza biorąc pod uwagę dość epizodyczny typ fabuły). Poza tym mnie bardziej, jak napisałem wyżej, ten film skojarzył się z polskimi komediami z lat 60 (np. "Sami swoi") niż z "tradycyjnym humorem żydowskim". Choć może tego drugiego nie znam na tyle by się wypowiadać...
Nie nazwę tego filmu arcydziełem (nim jest np. "Skrzypek na dachu"), ale ja mam swoje kryteria oceniania. Już kilka osób mi mówiło, że za wysokie oceny daję. Cóż, taki już ze mnie typ.
Obawiam się, że nigdzie... Ja musiałem spiratować, ale nie pamiętam skąd; kilka latek minęło.