Mało jest filmów, gdzie obejrzałbym 3/4 i nie był ciekaw, jak to sie skończy. Zobaczyłem parę fajnych scen, ale fajnych scen jest w historii kina od za.ebania. Kanon tworzenia scenatriuszy jest taki, że twórca ma około kwadransa na wciągnięcie widza w fabułę, bo to on jest tu w pracy, a widz jest konsumentem. Gdyby jakiś absolwent reżyserii zadebiutował takim filmem,tym samym skończyłaby się jego kariera. Fellini ewidentnie pojechał na wyrobionym nazwisku; nie napracował się przy tworzeniu - pracę przerzucił na widza.