To jest to, co mi przychodzi na myśl o tym żenującym tworze. Żarty na poziomie tych toczonych pod budką z piwem, odwoływanie się do najniższych pobudek, usilne unowocześnianie, a szczytem wszystkiego była wymiana wibratorów przez Turka i sprzątaczkę. Dobrze, że Tym już potem niczego nie nakręcił. Gorzej, że zmarnował potencjał, który otrzymał - najlepsi aktorzy, wręcz nieograniczony budżet i murowany kasowy sukces - w końcu to kontynuacja legendarnego Misia i dobrych Rozmów kontrolowanych. Gorsze jest to, że Tym dalej nie wie, kiedy skończyć i katuje teraz widzów kabaretem, w którym ma do zaproponowanie, oprócz fekalnych żartów, drwiny z Kościoła i katastrofy smoleńskiej. A najgorsze jest to, iż kolejne lata po 2007 r. przyniosły jeszcze głupsze, jeszcze bardziej obrzydliwe i jeszcze bardziej żenujące komediowe twory, typy Kac Wawa, Ciacho, Wyjazd integracyjny czy tym podobne, przy których Ryś jest ciężko, ale jednak jakoś strawny. Polska komedia sięga dna.