Idealny przykład zmarnowanego potencjału, film tak samo biedny jak ta dzielnica. 4/10. Jak włączyłem ten film, to myślałem, ze jest, co oglądać. Dobra fabuła, dobry pomysł, dobry klimat i dobrzy aktorzy, ale jedno nie dawało spokoju - muzyka Kazika, który sprofanował samego siebie, śpiewając jak w hip-hopie czy alternatywnym gównie. Owszem, pomysł o narratorze był dobry, ale to była jakaś parodia, jak Kazik śpiewał: Ujrzałam... Masakra, jeszcze ta muzyka przy kaplicy. Gloria, Gloria. Ten facet zespuł mi film, ale nie tylko on. Połowa filmu to już jakiś wypadek przy pracy. To wszystko wtedy już było monotonne, źle nakręcone. Nijak się miało do całego filmu. Z tego wszystkiego wyszła jakaś groteskowa wariacja, a nie rewelacja. Tylko czekałem na zakończenie. Tacy aktorzy powinni się wstydzić, jak cała ekipa tego filmu. Jedynie, co mi się podbało to rola Kolbergera. Jak można było zmarnować taki potencjał? Totalny gniot, totalna klapa. Dlatego żałuję, że obejrzałem ten film i nigdy go nie obejrzę, nigdy!