chodzi o to, co się dzieje w duszy głównego bohatera, który wydaje się być człowiekiem bez duszy, a tak naprawdę jest wrażliwcem i tchórzem, nie ma odwagi zabić samego siebie (to wychodzi w scenie przesłuchania) i pomimo braku motywacji do utrzymania się przy życiu podlega prawom instynktu samozachowawczego - zabijając tych, którzy mu bądź zagrażają bądź w jakiś sposób przeszkadzają w tej jego rozpaczliwej walce o przetrwanie; myślę, że on zabijając ludzi w tej jałowej ziemi niczyjej uważa, że wyświadcza im przysługę; a Rey...cóż, to jest taka psia miłość, raj utracony - resztę sobie dopowiedzcie :)