Film jest niezły, ale w porównaniu z pozostałymi częściami wypada blado.
Cały film jest dość nudny, a finałowa walka jest tak sztuczna i
nierealistyczna, że aż zęby bolą. Ode mnie trochę naciągane 6/10.
a co w poprzednich czesciach walki byly realistyczne? prosze cie... narazie powtorzylem sobie 4 czesci i jak dla mnie wszytskie reprezentuja ten sam poziom 6/10 Trudno w tych filmach dostrzec roznice ze jeden jest lepszy a drugi gorszy bo wszystkie opieraja sie na tym samym a mianowicie wprowadzenie...trening...walka. Wszystkie 4 czesci dobrze sie oglada ale nie oszukujmy sie nie sa to filmy wybitne a z perspektywy lat jak widze te haki sierpy i to efektowne przyjmowanie i zadaawanie ciosow to az mnie skreca i żenuje no ale z drugiej strony bez tego film by stracil na "uroku" ze tak to nazwe...
heh- mam całkowicie odmienne zdanie- to jest najlepsza część ze wszystkich :) rewelacyjna muzyka- najlepsza scena z całego rocky-ego - to fragment tej części w którym on wsiada do samochodu po rozmowie z żoną i ma retrospekcje ostatnich wydarzeń. Moja ukochana piosenka - No easy way out. Również bardzo fajna scena treningu z dopasowaną muzyką - możliwe, że ten film podoba mi się dlatego, że mam do niego sentyment, gdyż oglądałam go jak byłam malutka ale faktem jest, że jak dla mnie ten film- zwłaszcza ta część- jest wart obejrzenia choćby ze względu na muzykę- w nowych filmach już się nie dba aż tak o ścieżkę dźwiękową jak w tamtych latach. Dlatego nie pojmuję dlaczego ten film dostał złotą malinę za muzykę- chyba krytykom ktoś nadepnął na ucho ...
Zgodzę się - jest to najsłabsza z pierwszych czterech części, ale daje naciąganą 7/10.
Film ma znamiona polityczne w kontekście podziału Wschód-Zachód i "zimnej wojny". Amerykanie lubią przedstawiać Rosjan stereotypowo dla nich, jako zimnych, niezmiennych i stanowczych (i tacy właśnie byli Ludmila i Drago). Nie zabrakło też amerykańskiej naiwności w wiarę, że oto bokser, który został chłodno przyjęty w Moskwie, nagle w trakcie walk zdobędzie sympatię widzów. Takie rzeczy to jednak zdarzają się w Hollywood.
Sztucznie wyszło w końcowym przesłaniu o tym, że wszyscy mogą się zmienić - powstanie I Sekretarza i oklaskiwanie słów Rockego. Wątpie by którykolwiek radziecki Sekretarz zdobyłby się na taką aprobatę słów zachodniego boksera, który pokonał w stolicy własnego kraju jego rodaka.
Film przypominał mi trochę taki wyścig zbrojeń między ZSRR, któzy szukają nowych rozwiązań technologicznych nad zwiększeniem wydajności ludzkiego organizmu poprzez nowoczesne urządzenia i USA, którzy wolą tradycyjne formy treningów.
No cóż. Każdy ma inny gust i każdemu się co innego podoba. Ja mam całkiem odmienne zdanie.. i w ogóle cała seria Rocky'iego była rewelacyjna dla mnie. :)
co racja to racja :) Dla mnie wszystkie części były, są i będą na tym samym rewelacyjnym poziomie :) więc.. o gustach i kolorach się nie dyskutuję :-P