Obejrzałem wczoraj ten film i powiem tylko iż w/g mnie daleko mu do takich pozycji jak:
15.10 do Yumy(1957)
Ostatni pociąg z Gun Hill(1959)
Dwa złote colty(1959)
Ostatni zachód słońca(1961)
W samo południe(1952)
Rio Bravo(1959)
i jeszcze parę innych...
Po prostu nie przekonał mnie,nie było chociaż jednej sceny,którą określiłbym jako kultowa,ponadczasowa.Co do głównego bohatera,to
Randolph Scott wyglądał jak kukła,taka sztuczna gra.Możliwe,że
w 1947 roku film robił piorunujące wrażenie,ale dziś nie wytrzymuje
próby czasu w przeciwieństwie do w/w przeze mnie westernów.
Nie będę oceniał tego filmu żeby nie zaniżać mu średniej,ale generalnie
nie polecam.
No film dość przeciętny. Randolph Scott to faktycznie komiczny typ i jego kreacje kowbojów twardzieli zazwyczaj mnie irytowały. Podobała mi się pierwsza scena pościgu, ale już zakończenie mało oryginalne, dużo naiwnych scen i tylko kilka efektownych fragmentów sprawiło że wystawiam aż 5/10.
Ale i tak jak na film z tym aktorem nie jest tak źle. Scott To ogólne slaby aktor, któremu czasem zdarza się zagrać w czymś lepszym. Taka klasa B ówczesnego kina.
Film oceniam 6/10, a Scott dla mnie nie jest złym aktorem, po prostu ma wyćwiczony styl gry, który powiela w swoich filmach.
Film oceniam 6/10, a Scott dla mnie nie jest złym aktorem, po prostu ma wyćwiczony styl gry, który powiela w swoich filmach. Nie wiem jak wam, ale mi strasznie rzucił się w oczy montaż poszczególnych scen, fatalnie zmontowany moment, kiedy Scott na początku filmu uczy strzelać tego dzieciaka i postrzela go w rękę.