To ciekawe, bo mam zupełnie inne zdanie o tym filmie. Obejrzałam go tylko ze względu na Helen Mirren, którą kocham, uwielbiam, ubóstwiam. Cieszę się, że tak niewiele było o samym burdelu, bo zupełnie mnie ten temat nie interesował. Zgadzam się, że temat był raczej płytki, ale nie sądzę żeby był aż obraźliwy. Moim zdaniem istnieje wiele gorszych filmów o bardziej głupawej treści. Nie mam większych zastrzeżeń co do wykonania. Może jedynie takie, że znalazło się tam kilka zupełnie niepotrzebnych scen.
Jak zły nie byłby ten film, mnie po prostu wzrusza, a jednak zakończenie głęboko mnie dotyka. Generalnie podobają mi się historie o spóźnionej miłości, pomimo tego, że są kiczowate.

Oboje stworzyli fajny duet

Heh o scenariusz możesz mieć pretensje do życia bo taki napisało. Przypominam że to film na faktach. Reżyser nie wymyślił sobie, że nakręci romansidło z burdelem w tle. O ranczu w tamtych latach wszędzie było w mediach nie tylko ze względu na oburzenie opinii publicznej, ale właśnie też osoby które je prowadziły. Romans 60-letniej wtedy żony alfonsa z argentyńską legendą boksu i jego śmierć było prawdziwą bombą wtedy. cieszę się że przybliżyli sylwetki tych ludzi. Podejrzewam, że oczekiwałeś czegoś bardziej w stylu "Skandalista Larry Flynt" - bujne życie kontrowersyjnego twórcy pornograficznego imperium który miał przeciw sobie całą część konserwatywnego społeczeństwa i któremu konsekwentnie i w zabawny sposób pokazywał środkowy palec

Też fakt