Nie chodzi mi o to, że jest zły ale czy naprawdę trzeba było robić z tego cały film? Przecież nie różni się kompletnie niczym od serialu(no może poza kaleczącym angielski Radziu Pazurze), więc czemu po prostu nie zrobili z tego kolejnych kilku odcinków? Czy nie byłoby to bardziej sensowne?
zgodze sie, ze powinni zrobic kilka odcinkow zamiast filmu. tez zauwazylam ze Ilona tez kaleczy angielski
Z tym filmem jest tak samo jak z "Gulczas, a jak myślisz"; powstał na kanwie popularnego serialu, tak samo jak tamten film Gruzy powstał z powodu ogromnej popularności Big Brothera. Producenci wyczuli (zresztą słusznie), że film na podstawie powszechnie lubianego serialu przyciągnie do kin wielu ludzi i odniesie kasowy sukces. Fakt, że jest niepotrzebny i zrobiony właściwie na siłę, czysto komercyjnie. Dedykowanie tego filmu pamięci Leona Niemczyka to tylko ładne i niewiele znaczące słowa. Pazura (zwłaszcza on, bo wypowiada się najwięcej po angielsku), Barciś i Królikowski kaleczą angielski, przez co słaby film staje się jeszcze bardziej irytujący.
Dobrze, że w ogóle na wiosce mówią po angielsku. Ale Pazura jest wybitnie tragiczny, tak samo jak przy dubbingowaniu Batmana.
poczekaj aż na siłę dokręcą kolejny film (nie patrząc na to że nie ma jednej z gł postaci), a coraz głośniej o tym wspominają aktorzy np. Kalus.
To dopiero będzie masakra bez klimatu.
Całkowicie się z Tobą nie zgadzam. Po pierwsze zrobili potem jeszcze całe 8 sezonów (104 odcinki )serialu . Po drugie co ta bzdura że nie różni się niczym od serialu, skoro oprócz postaci i miejsca akcji różni się niemal wszystkim. Główne wątki fabularne są całkiem odmienne tj. były mąż Lucy nigdy nie był w Wilkowyjach, Czerepach nigdy nie pracował w RIO, ławeczkowicze nigdy nie mieli własnego biznesu. A wątków pobocznych to Solejukowa nigdy nie była sprzątaczka w dworku a Klaudia nie poznała nigdy żadnego geja.
Miałem na myśli to, że gdyby był częścią serialu to nikt nie zauważyłby różnicy. Dziury fabularne to już inna kwestia ;p
Obejrzany ponownie po wielu latach film niestety razi słabymi dialogami i nienajlepszą fabułą. Wszystko opiera się na nieporozumieniu, a gdyby Lucy i Kusy zwyczajnie porozmawiali o sytuacji, cała historia w ogóle by się nie odbyła.
Kilka świetnych scen np. koszmar wójta, próba morderstwa na bagnie i co z tego wynikło, metamorfoza Solejukowej czy wyścig bryczek blednie w gąszczu nieśmiesznych zagrywek. Akcja z oczernieniem Dudy za przekręty w gminie dość idiotyczna. Do tego aktorzy kaleczą angielski, chociaż akurat Radka Pazurę bardzo lubię, więc da się znieść.
Najbardziej boli mnie w filmie postać Czerepacha - miał prezentować sobą przerażającego i diablo sprytnego arcywroga (nawet bardziej niż w serialu, bo zyskał władzę nad wójtem), a został spłycony, wręcz pozbawiony inteligencji. Jego "groźne" dialogi to żart i niestety nie w tym dobrym sensie.
Właściwie chyba cieszę się, że to jedynie pełnometrażówka, a nie dodatkowe odcinki serialu. Zupełnie nie pasuje i po prostu odstaje poziomem.