PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=201597}
8,1 286
ocen
8,1 10 1 286
Punk's Not Dead
powrót do forum filmu Punk's Not Dead

My Chemical Romance i Kelly Osbourne grają w filmie Punk's Not Dead.

the_downward_spiral

Hehehehehehehe, nie no, sory, no comments. My chemical romance to nie jest punk:/

Martini

Jak nie jak tak. Przecież ich 2 płyta była punkowa, a black parade to też tam jest troche punku.

Yeety21

Ta jasne... Jeśli MCR to punk, to Tokio Hotel grają metal <hahaha>.

Yeety21

Oni i punk? Błagam przestań bo nie wiem czy mam płakać czy się śmiać.

Yeety21

Yeety21 nie pier.dol, MCR to płaczliwe pedałkowate emo

the_downward_spiral

Prawdopodobnie twórcom tego dokumentu chodziło o ukazanie ewolucji punk rocka. Punk stawał się coraz bardziej przystępny, kolejne zespoły z początku punkowe grały muzykę coraz bardziej przyjazną dla ucha (The Offspring, Green Day), aż w końcu powstał taki syf, jak MCR, który przez szalone 13-latki jest nazywany "punk rockiem"...

quarior

odezwał się ten co ma największe pojęcie o muzyce! mcr to najlepsza rockowa kapela ostatnich czasów. i lepiej przeczytaj znaczenie słowa "syf" :/

deyanira

Po pierwsze, każdy ma swoje zdanie kotku, a po drugie według mnie MCR również należy do wielkiego syfu.
Jednak już nawet nie patrząc na to co kto lubi, tylko na gatunki - mcr nie gra punka.

Kisamcia

Kisamcia - masz piwo

ocenił(a) film na 7
the_downward_spiral

"syfem" to jestes ty!! wogole kiedy kolwiek slyszales jedna piosenke MCR?? a jezeli myslisz ze sluchaja ich tylko 13-latki to jestes w błedzie...

Requiem

Gdyby Kurta Cobain zobaczył jakich ma pseudo fanów obrócił by się 69 razy w grobie.
Ja nie potrafię tego ogarnąć.Jak osoba która ma w ulubionych pozycjach muzycznych takich gigantów jak Nirvana,słucha czegoś co nie dorasta do pięt
wokalowi mojego ojca pod prysznicem.

VAn_DAmus

VAn DAmus - No wiesz, każdemu ma prawo podobać się równocześnie Nirvana i równocześnie no nie wiem... nawet Doda(chociaż zdanie "Fan/ka Dody i Nirvany" brzmi śmiesznie <hahaha>). Np. moje trzy ulubione zespoły to Nirvana, Green Day i Linkin Park mimo, że muzyka każdego z nich jest zupełnie inna.

Goku

Nirvana, Green day i linkin park też brzmi śmiesznie.

hOSTKA

(stawiając ich na tej samej półce)

VAn_DAmus

Nirvana muzycznymi gigantami? hahah proszę Cię... Muzyczni giganci to klasyki pokroju Black Sabbath, KISS, Van Halen, a nie mierna Nirvana z miernymi umiejętnościami członków zespołów i tekstami... głównie nie mającymi sensu.
Gigantami można nazwać grających w tym samym czasie co Nirvana, Panterę. Oni mieli umiejętności dopiero, jeden z najcięższych wokali Metalowych Phila Anselmo, wirtuoz gitary Dimebag Darrell... ciężka w **** sekcja rytmiczna. Gigantami można nazwać też zaprzyjaźnione zespoły Nirvany, czyli Alice In Chains, Soundgarden, Melvins, Mother Love Bone czy Pearl Jam. Ale nie TEN zespół! luuudzie...

ocenił(a) film na 8
Azash

Nirvana jest gigantem tylko wizerunkowym.

ocenił(a) film na 8
the_downward_spiral

Tak jak napisał quarior, twórcy chcieli pokazać ewolucję punku. W końcu My Chemical Romance to emo... A emo ewoluowało właśnie z punku. Co prawda na początkach swojego istnienia brzmiało zupełnie inaczej (lepiej... i to dużo) no ale cóż poradzić.

tuszyn4

No ludzie ile można? Jak grochem o ścianę !

Chemicy nie są emo !

Wielokrotnie powtarzali, że nie utożsamiają się z tą kulturą i nie popierają jej.
Wielcy znawcy muzyki...ehh...poczytaliście sobie jakieś głupie artykuły w bravo, gdzie MCR zawsze podpisywani są pod emo i wierzycie w te głupoty !

Krew zalewa ;/

roxanne_5

Zatem jaki rodzaj muzyki prezentuje nam MCR?Bo jak powiesz że punk ty chyba pierdolne

Hotnick

W każdej byle biografii tego zespołu jest jak wół napisane że MCR nie zamyka się w ramkach żadnego z rodzajów muzyki. Wystarczy umieć czytać. Pisać umiesz więc domyślam się, że czytać też. Chyba gorzej jest z rozumowaniem.
Nie można powiedzieć, że MCR robią czysty punkt bo to nieprawda i oni sami nigdy nie mówili o sobie jak o rasowych punkowcach.

Za to naprawdę nie wiem jak można nazywać ten zespół EMO? Tak, w ich piosenkach wielokrotnie pojawia się temat śmierci, smutku, bólu ale w żadnej Gerard nie użala się nad swoim 'marnym żywotem udręczonego imoł boja'. Poza tym oni nie namawiają w swoich utworach do krzywdzenia siebie (proszę pochować żyletki do szufladek)lub narzekania na ten niedobry los.
Nie każdy wrażliwy chłopak, który czuł się nierozumiany przez otoczenie jest EMO. To, że wokalista miał w życiu różne problemy które znalazły swoje odbicie na płytach nie znaczy, że nie jestem wesołym, bardzo silnym i mądrym człowiekiem.
Poza tym gdy tylko wsłuchamy się w piosenki dostrzeżemy, że My Chemical Romance nakłaniają do walki o swoje życie i siebie. Nawet jeśli wszyscy ludzie rzucają nam kłody pod nogi we'll carry on w końcu, prawda?
Do tego fantastyczne brzmienie, rozbudowane instrumentarium, świetny wokal. Zespół ma silną pozycję na scenie. Nazywanie ich EMO to duży błąd.

Veronique_6

Sama nasłuchałam się tych opowieści, że my chemical romance to jakieś tanie emo i nie paliłam się do tego aby przesłuchać ich płyt. Na szczęście z nadmiaru nudów pewnego zimowego dnia roku 2007 ściągnęłam kilka piosenek i zachwyciłam się. Nie wiem jak mozna nazywać ich emo, nie widzę zadnego związku miedzy nimi a tą kulturą. MCR trzyma poziom, mają naprawde świetne piosenki i nie bez przyczyny ukladani są na tej samej polce co Nirvana. Zespoly emo tworzą czesto bardzo mlodzi 'muzycy' jednego sezonu, bardzo podatni na wplywy głupich magazynow dla nastolatek z wypranymi mozgami, 'muzycy' ktorzy robią wszystko pod publike. MCR są swiadomi siebie i swojej tworczości, nie daja soba manipulować (co mogłam wywnioskować po obejrzeniu Life on the murder scene) i kochają to co robią. A ja kocham ich muzykę nie jest emo. Oni ciagle powtarzają, że nie maja nic wspolnego z tą calą modą. Pamiętajcie, że to wy przykleiliscie im taką etykiete.

leigh_2

Ja do MCR nic nie mam... Uważam, że grają niezłą muzę, ale.... stawianie ich w jednym rzędzie z Nirvaną.... sorry (tu do wszystkich fanów), to duża przesada. Co jak co, ale Chemicy nie wywołali czegoś nowego na scenie muzycznej, po prostu posklejali gatunki... A Cobain i spółka, no cóż, mam wrażenie, że kiedy dzieci będą uczyć się o historii muzyki w szkole (zwłaszcza w naszej polskiej, to byłby cud!, bo u mnie to jakaś żałość jest normalnie...) z pewnością i dużo więcej będzie się mówić o Nirvanie niż MCR...

Oczywiście, nie chodziło mi o hejtowanie chłopaków, tylko o ich pozycję w tworzeniu dzisiejszej muzyki i popkultury. Legendą to raczej nie zostaną, no sorry... Ale i tak pozdro dal fanów <3

Veronique_6

wystarczy nie mieszać pojęć 'punk' i 'pop punk'

Veronique_6

Emo to muzyka emocjonalna, nie koniecznie taka muzyka odnosi się do subkultury EMO =_= więc MCR grają muzykę emocjonalną, więc można powiedzieć, że grają emo nie mając na myśli subkultury.

roxanne_5

to nie o to chodzi. prawie zadna kapela nie przyznaje sie ze jest emo. chodzi o to jak ich ludzie widza... i dla mnie sa EMO!

roxanne_5

Hotnick to ja Ci napiszę, że nie mam na imię Roman, nie jestem z Poznania, nie mam 43 lat i nie lubie 9-letnich dziewczynek. Jakie masz podstawy, by mi wierzyć?

roxanne_5

Znaczy się to do roxanne było

tuszyn4

jak emo pochodzi od punku to ty pochodzisz od kasztana i nie porównuj nigdy tych siermięg obrzyganych z punkiem

tuszyn4

jak emo pochodzi od punku to ty pochodzisz od kasztana i nie porównuj nigdy tych siermięg obrzyganych z punkiem

mrozik_dls

Wszystko wzięło się z punka /no prawie wszystko/, także emo.
"W swoim początkowym wcieleniu termin emo używany był do opisania podgatunku muzyki hardcore punk, która powstała w Waszyngtonie D.C., w połowie lat 80. Potem kojarzony z muzyką post hardcore, pop punk, a także metalcore. Określenie emo wzięło się od spontanicznych i emocjonalnych zachowań członków zespołów podczas występów. Słowa "emo" i "screamo" są używane do określenia zespołów poppunkowych, rockowych, post hardcore oraz metalcore'owych. Zespoły te są czasami określane jako "popcore", "emobop", "mall emo", "f u c k screamo"." - za wikipedią.

the_downward_spiral

Skoro My chemical romance występują w tym filmie, to widocznie reżyser miał powód, żeby ich tam umieścić. Bez sensu jest się kłócić o to jaki gatunek muzyki gra MCR, bo to raczej nie jest związane z filmem. Wasze wypowiedzi są tak dziecinne, że aż szkoda czytać. Ja słucham zarówno Nirvany jak i My chemical romance i uważam, że nie ma w tym nic dziwnego.

sandrAViolet

ja jebie. jesli mcr ma cos wspolnego z punk rockiem to... bez komentarza

ocenił(a) film na 4
the_downward_spiral

A macie legitymacje punkcowa ?

the_downward_spiral

W pewnym momencie filmu Henry Rollins wypowiada się na temat nowej, amerykańskiej fali "punk rocka" i określa ją słowami: "they have found that there's a multiplatinum success in the pop versions of punk rock ideas". Chwilę po nim wypowiadają się członkowie "Exploited", definiując swoją prawdę na temat punka i odnosząc ją do nowoczesnych nurtów.
Faktem jest, że zespoły z kręgu "emo" zostały przez popkulturę przyjęte jako kontynuatorzy nurtu. Podobnie zresztą, jak Sum 41 i Blink 182. Co mają z punkiem wspólnego? W przeświadczeniu pokolenia MTV pewnie bardzo wiele.
Rob Chaos nawiązuje do "Buzzcocks". Kto jest w stanie odebrać im miano punkowców? A przecież ich styl był całkowitym przeciwieństwem "Exploited" czy "GBH".
MCR, The Used i inni zostali pokazani w filmie przy okazji tematu wykorzystywania elementów punka w celach komercyjnych. Nie nazywają siebie punkami. Prezentują całkiem inne style. "Punk's not Dead" to film o muzyce. A to, że 13-latki czasem masowo doczepiają się do zespołów, nie czyni ich muzyki "syfem". Każdy gra inaczej.
Mnie, przy okazji Sum 41, Blink 182, Green Day... zabrakło Gameface. Pewnie mało kto w Polsce zna ten zespół, który wywarł wielki wpływ na historię punk rocka w USA.
Kelly Osbourne? Rzeczywiście, w tego typu filmach nie powinny występować osoby o imionach typu Kelly, Dylan, Blake itp.

the_downward_spiral

widziałem ten film, no cóż mogę powiedzieć, raczej jest w nim pokazane jak popkultura zawsze widziała punka tą cześć komercyjna która nie przedstawiała żadnych ideii, duża cześć ludzi którzy tam się wypowiadają niewiele mają wspólnego z ruchem punk, może trochę więcej z modą na punk, ale i tak niewiele, może znaleść w tym filmie parę dobrych wypowiedzi ale jest ich niewiele.
dużo mi w tym filmie zabrakło, o niektórych zespołach nie było nawet mowy, chociaż odegrały naprawdę bardzo dużą role w tej kulturze,
film o muzyce może i prawda, ale punk to nie tylko muzyka, jest to kultura a o niej nic tam nie było mowy
film słaby nie polecam
co do emo, oni nic nie mają wspólnego z punkiem: melodia inna, wokal inny, wygląd zachowanie cele inne.
co do tych całych offstringów i innego badziewia które tu niektórzy wymieniają, oni z kulturą punk też zbyt wiele nie mają wspólnego, reprezentują coś zupełnie innego niż punk, komercyjne dzieciaki śpiewają dla dzieciaków z dobrych domów, sprzedają swoje gadżety, drogie płyty, słychać tych zespołów w niektórych kręgach to lans.

the_downward_spiral

to tak jak by boys grali w filmie We Trust in METAL

ambershine

Porównywanie MCR do punka jest jak Metallicę do popu.

Flaker

Czyli bardzo trafne.Meta skonczyla sie na kill em all.

ocenił(a) film na 8
the_downward_spiral

widze ze ktos nie zoruzmial filmu... :)

ocenił(a) film na 9
Tarakum

norma... dzięki temu staniemy się świadkami kolejnego Never ending story: odcinek Jest punkowy/ Nie jest. Jesteś głupi/ A ty głupszy XD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones