Mozliwe tez, ze nie byl taki zly i zabicie straznika to bylo byc albo nie byc, a tego oprawce jego kolezanki prostytutki bylo w obronie.
Ptaszka nie zabil :)

No tak ale morderstwo to morderstwo. Sugerowałem się też informacją z ciekawostek filmu gdzie strażnik pilnujący Strouda uważał go za złego człowieka i groźnego psychopatę. Takie "wybielanie" przestępców dla "dobra" filmu jest w Hollywood normą.

Wg. mnie nie został wybielony jak mówisz. Przez cały czas oglądania filmu nie żałowałam faceta, dopiero pod koniec gdy matka mu nie chciała pomóc. W filmie było widać jaki jest groźny, na początku ta postać była tak zła że jej nie cierpiałam, ta agresja praktycznie bez powodu ...
Samo zabicie faceta który Ci maltretuje dziewczynę mogę zrozumieć, nic nie wiemy z filmu jak to było- jeśli Stroud zrobił to w chwili gdy facet ją bił to było w afekcie, zaś jeśli ona mu się poskarżyła i ten poszedł do jej oprawcy "dać w ryj" (pozwolę sobie) to nie znaczy że chciał go zabić może chciał porządnie sprać a przesadził albo facet nadział się na coś itp. (to nie oznacza jeszcze bycia psychopatą) natomiast zabicie strażnika już pokazano i to + ta wcześniej opisana agresja ewidentnie w filmie oczerniła postać.
Później było widać że Strod się opanowuje, zaciska zęby aby nie wybuchnąć bo poddał się regułom gry jak sam w którymś momencie powiedział, walczył z ludźmi i systemem inteligentnymi środkami a nie siłą fizyczną.
Nie sądzę wobec tego, by go aż tak bardzo wybielono, pokazano po prostu przemianę człowieka po części dzięki zajęciu i rozwijaniu się na tym polu a po części przez upływ lat i nabieraniu mądrości życiowej.
Wg. mnie film był bardzo realny pod tym względem zaś jeśli chodzi o relacje Strauda i pracowników więzienia czy współwięźniów to kto z nas może wiedzieć jak było naprawdę między nimi i ogólnie jak było w więzieniach, czy jak jest obecnie? :)

Uwielbiam cofnąć się w czasie o oglądnąć arcydzieło z lat 60tych. Nie będę oceniać postaci Ptasznika. Był jaki był - a reżyser mógł to pokazać jak chciał - najważniejsze dla mnie , że stworzył taką atmosferę filmu, którą zapamiętam jeszcze długo. I sam nie wiem czym to jest spowodowane. Moze tym , że oglądałem ten film w nocy, sam w domu i jego klimat świetnie wpisał się w moje otoczenie. Polecam.

Zgadzam się z tobą. Oglądanie klasyki filmowej z dawnych lat to jak podróżowanie do przeszłości. Inaczej się też takie filmy odbiera. Trzeba też mieć na uwadze czas w którym ten film powstał . Jedno jest pewne "Ptasznik ...." to bardzo klimatyczny film. Do filmowej przyszłości możemy podróżować (jak na razie) tylko oglądając filmy gatunku science fiction :)

Nie wątpię, że na potrzeby filmu mogli ponaginać fakty, ale faktem jest też, że jak człowiek w końcu znajdzie konstruktywne zajęcie, które mu wychodzi, to życie staje się znośniejsze.

Generalnie się zgadzam, ale nie całościowo. Jestem zdania, że spoufalanie się może wystąpić, ale chyba nie do tego stopnia, co w filmie - to jest, że zostawali by w celi 1-1.