Wreszcie zdecydowałam się obejrzeć film "Psychoza" i ...zawiodłam się. Do połowy filmu nic się nie dzieje. Może z wyjątkiem sytuacji z policjantem, który nagle po prostu znika. Myślałam, że może w następnej części filmu będzie nawiązanie do tej postaci, ale nic takiego nie zauważyłam. I jeszcze ta sławna scena pod prysznicem...u mnie nie wywołała żadnych emocji. Dopiero po zamordowaniu pani Crane zaczyna coś się dziać. Ale przyznam, że nawet to nie trzymało mnie w napięciu. Zdaję sobie sprawę, że to film, który ma ponad 50 lat, ale widywałam lepsze, które pochodziły z tego samego okresu. Chociażby "12 gniewnych ludzi" - wiem, że to nie ten gatunek, ale tam napięcie jest
przez cały czas lub "Świadek oskarżenia" (z 1957 roku) - na podstawie książki Agaty Christie. Przyznaję filmowi 7/10 ze względy na pomysł i postać Normana, który był po prostu genialny - szkoda tylko, że na rozwój akcji trzeba było tak długo czekać. Poza tym w pewnych momentach było za dużo muzyki, która nie budowała napięcia (po co może być przerażającego w jeździe samochodem), ale drażniła i irytowała.
Może znacie filmy pana Hitchcocka, które od samego początku będą interesujące?
Pomijając rzecz jasna, że nie podzielam Twojej opinii, zaproponowałbym np. "M jak morderstwo" gdzie rzeczywiście od początku do końca dzieją się sprawy interesujące.
ostatnio zaczęłam go oglądać, ale niestety nie mogłam do dokończyć. Przyznam, że rzeczywiście wydał się interesujący;) a co z filmem "Okno na podwórze"
Cóż.... ;) Film "Okno na podwórze" podobnie jak "Psychoza" i "M jak morderstwo" otrzymał ode mnie zasłużone dziesiątki, ale jeśli uważasz, że w "Psychozie" mało się działo, to w przypadku "Okna...." dzieje się dużo mniej. ;) Jest to naturalnie produkcja znakomita, ale czy docenisz fakt, że przez znaczną część arcydzieła uziemiony w mieszkaniu facet ze złamaną nogą gapi się w okno sąsiada z naprzeciwka i obserwuje dziejące się tam zdarzenia? ;) :)
że do połowy filmu nic się nie dzieje - taka poprawka;) wiesz...w "12 gniewnych ludziach" akcja również rozgrywała się w jednym pomieszczeniu. Czy docenię - trudno powiedzieć przed obejrzeniem filmu, ale "M jak morderstwo na pewno zobaczę"
Można byłoby tych filmów Hitchcocka bardzo dużo wymienić, przytłaczająca większość to arcydzieła. Tak sobie teraz pomyślałem, że może z mniej znanych produkcji warto byłoby zobaczyć film "Wyznaję". Dzieje się bardzo dużo. Klimat i fabuła najwyższych lotów.
widzę, że jesteś miłośnikiem jego twórczości;) ja jednak zdecydowałam się na film "Lokator" Polańskiego - na razie bardzo mi się podoba. Przeczytałam opis "Wyznaję" - zapowiada się ciekawie.
właśnie obejrzałam film ,,psychoza'', ponieważ poleciło mi go wiele osób z podobnym gustem filmowym do mojego, bardzo się nim zachwycali, z resztą również wiele o nim słyszałam, bo stał się jakby swego rodzaju klasyką... w trakcie seansu próbowałam sobie odpowiedzieć na wiele pytań, m.in. dlaczego ludzie tak chwalą się, że go widzieli, co czyni go takim fenomenalnym, dlaczego na filmwebie ma ocenę aż 8.1 i jest 62. w rankingu światowym. Może trochę się uspokoiłam, gdy dotrwałam do ostatnich 10 minut filmu, które podniosły moją ocenę do 7. Film się dłużył, jak dla mnie przedstawił zwykłą historyjkę i tylko ostatnie 10 minut filmu wpłynęło na moją ocenę. Zakończenie było zaskakujące, aczkolwiek czuję ogromny niedosyt. ,,Psychoza'' zaczęła się od prawdziwej historii Eda Geina z Wisconsin, którą Robert Bloch opisał w powieści Psychoza. Eda nikt nie podejrzewał o problemy psychiczne, dlatego wielkim szokiem dla całej społeczności Plainfield było aresztowanie młodego mężczyzny pod zarzutem wielokrotnego zabójstwa. Ba! Nie były to zwykłe morderstwa, ale brutalne mordy, perwersyjne, kanibalistyczne i fetyszystyczne zbrodnie o podłożu seksualnym. Gein mordował i skalpował, a elementami ciał kobiet, które zabił, przyozdabiał swoje mieszkanie. Obrzydliwa choroba toczyła jego umysł. Po odkryciu ściskającej żołądek prawdy, Ed trafił do więzienia, gdzie po latach umarł bez rozgłosu, ale w mieście po dziś dzień dzieci podśpiewują piosenki o chłopaku, który lubił wieszać skóry dziewcząt na wieszakach. Z taką wiedzą podeszłam do tego filmu i czuję się zawiedziona. Dlatego zaraz po seansie weszłam na filmweb, aby sprawdzić, czy może tylko ja nie doceniłam tak wielkiego ,,arcydzieła'' czy coś mi umknęło, czy jest takich osób więcej. Może ktoś postara mi się wytłumaczyć, za co ten film zyskuje miano ,,arcydzieła''? Również widziałam ,,12 gniewnych ludzi'' i ten film, mimo, że prawie w całości rozgrywa się w jednym pomieszczeniu budzi o wiele większe napięcie i ciekawość niż ,,psychoza''
makemesmile - podzielam Twoje zdanie, ale nie powiedziałam że ten film przedstawia zwykłą historyjkę;) co do reszty Twojej wypowiedzi - zgadzam się w 100%;)
Poland - objerzałam "Lokatora" i powalił mnie na kolana, ale w nocy miałam przez niego niezłe koszmary
,,12 gniewnych ludzi'' to też super film ale nie porównywałabym ich obu. Trochę inna tematyka. Chociaż aktorstwo także genialne.
makemesmile odniosła się do mojej wypowiedzi. Chodzi o to, że mimo tego, że film "12 gniewnych..." to całkiem inna historia (i gatunek) to buduje większe napięcie niż "Psychoza" ;)
A znasz przysłowie, że diabeł tkwi w szczegółach? Pomijając już fakt, że film montażowo jest znakomity i ma fantastyczną muzykę. Autorka wątku napisała, że dopiero po śmierci panny Crane zaczyna się coś dziać. Tak - tak miało być. Hitchcock zdobył tak niesamowitą sprawę, bo potrafił wykorzystać najprostsze metody w celu uzyskania unikalnego efektu.
W czasach kiedy, nazwisko "Hitchcock" znają chyba wszyscy, którzy w życiu włączyli telewizor i jest używane jak wycieraczka pod drzwiami - wszystkie efekty w horrorach "nawiązują do stylu Hitchcocka" a wszyscy reżyserzy, którzy właśnie skończyli filmówkę i kręcą pierwszy horror - robią to "iście hitchcockowskimi metodami" - nikogo nie dziwi tematyka "Psychozy", bo właściwie wszyscy mniej - więcej ją znają. Nie mówię nawet o znjaomości zakończenia, raczej o "no wiem, coś tam o psycholu".
W 1960 nikt nic o tym filmie nie wiedział. Wyobraź sobie, że w życiu o nim nie słyszałaś, nie czytałaś żadnych opinii. Przez pierwszą godzinę wydaje się, że to zwykła obyczajówka o kobiecie, która ukradła pieniądze, żeby zamieszkać z kochankiem. Na końcu pewnie się nawróci, przeprosi i poda na policję.
Bańka mydlana pryska, kiedy okazuje się, że Marion jest zamordowana. Momencik - zamordowana? Przecież to główna bohaterka filmu! Widz, który ją już zdążył polubić, i zaczął się z nią utożsamiać, podświadomie szuka nowego bohatera, w którego położeniu mógłby się postawić. No i znajduje Normana. Norman jest sympatyczny, chyba przytłoczony przez matkę, ogólnie mu współczujemy, mówi całkiem sensownie, sprawia dobre wrażenie. Jest jedyną "ludzką" postacią ze wszystkich. A w końcu okazuje się, że przebywaliśmy w głowie chorego psychicznie mordercy.
"Psychoza" nie bez powodu osiągnęła status jednego z najwybitniejszych filmów wszech czasów:D
Z takim podejściem ja podchodziłem czyli beż żadnej wiedzy na temat fabuły, inaczej byłoby już nie to samo ale nadal bardzo dobrze. Summa summarum psychoza to najlepszy film mistrza...
Przecież od momentu jej zamordowania każdy był świadomy, że zrobił to albo norman albo jego matka! Może naoglądałam się za dużo horrorów, thrillerów i dramatów, ale ten film po prostu nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Na poziomie przyznaję wysokim była tutaj gra aktorska. Za to przyczepię się do muzyki. Dziewczyna jedzie autem nic się nie dzieje i nagle słynna melodia. Po co? W ogóle to miało budować napięcie? Bardzo często muzyka w ogóle nie pasowała do sceny.Przez co to napięcie było wątpliwe.
Film mi się trochę dłużył. Nie było tam jakiegoś impulsu. Jakiegoś zwortu akcji. Porządnego. Po śmierci (naprawdę? stoi przed nią napastnik a ona odwraca się bokiem, tyłem i daje się zadźgać?) tej dziewczyny, nie działo się nic, oni przychodzili rozmawiali dziwili się, następnie genialny detektyw wszedł przez otwarte drzwi idał się zabić tak łatwo. DETEKTYW. Z tego co rozumiem to powinien mieć broń i znać podstawy samoobrony. W ogóle tak wparował do cudzego domu. Eh.
Inna sprawa. Głos tej matki. Że niby Norman darł się sam na siebie tak cienkim głosem (dobra był chory psychicznie) a ta dziewczyna siedząca w motelu w ogóle nie usłyszała podobieństwa? Obstawiałabym, że takie osoby będą same do siebie szeptać a nie się drzeć.
A od momentu gdy dowiedzieliśmy się, że jego matka nie żyje zakończenie przestało również być jakąkolwiek wątpliwą niespodzianką.
Nie mam nic do efektów, które w takim filmie nie są za bardzo potrzebne.
Dlatego uważam, że film ma za wiele niedociągnięć rzucających się w oczy mimo dość dobrej fabuły i genialnej gry aktorskiej.
Właściwie Ed zmarł w szpitalu psychiatrycznym i miał z 51 lat w chwili aresztowania.
Sądzę,że film ,,Okno na podwórze" powinien Ciebie zadowolić. http://www.filmweb.pl/film/Okno+na+podw%C3%B3rze-1954-1324
TAK, dokładnie to samo myślałam o tej muzyce. Dziewczyna jedzie samochodem i nagle ta znana melodia. CZEMU?
Bo dalas sie naprac na zarty rezysera, ktory powoduje ze ten film jest wielki :) otoz zlamal zasade narryacji w tym filmie. Ot, opowiada hitorie oblondynce ktora uciekla z pieniedzmi...i nagle w polowie usmierca glowna bohaterke i koniec jej watku!
Ja również nie rozumiem fenomenu tego filmu. Film nudny, nie trzymający kompletnie w napięciu. MOże na tamte czasy był genialny , dzisiaj setki takich filmów można oglądać.
Setki? Wymień mi chociaż 10 podobnych. Z równie wielowarstwową i logiczną strukturą psychologiczną jak i tak wieloma wątkami symbolicznymi, nieoczywistymi przy jednoczesnym zachowaniu warstwy rozrywkowej thillera.
sam uwielbiam psychozę ale zawsze mnie dziwi jak ktoś pisze o "symbolice" i "wielowarstwowej strukturze psychologicznej". Mogę się zapytać, gdzie Ty to widzisz?
Chociażby początek - pierwsze ujęcie. Widzimy miasto. Następnie budynek. Okno. W oknie jest szpara, bo okno jest zamkniete, ktoś chce się przed nami ukryć. Przez szpare poznajemy parę kochanków. To już jest wielkie - reżyser w ten sposób uświadomił nas, że jesteśmy troche zboczeńcami oglądając kino. My podglądamy. Coś co ludzie chcą przed nami ukryć.
Inna warswa: rozprawienie się z chrześcijańskim terminem "odkupienia win". Główna bohaterka zgrzeszyła. Ucieka. Jednak w motelu psotanawia naprawić swoje winy, przyznać się, odpokutować. Postanawia sie odrodzic - tu wchodzimy w symbolike ptaków w filmie, ona pochodzi z miasta Phoenix, Fenix to ptak który symbolizuje odrodzenie.
Jedna kiedy postanawia dostąpić odkupienia - los jej to uniemożliwia. Zostaje zamordowana, ukarana nim zdąży to zrobić.
Wróćmy do ptaków. Prawie każdy bohater ma imie, lub nazwisko od jakiegos ptaka lub jest jego anagramem. Główny morderca kolekcjonuje wypchane ptaki. Pamietasz scene w której w recepcji rozmawia z bohaterką? Widzimy nad jej głową w jednym ujęciu wypchane ptaki. Ona z nimi sklada sie w cąłość, jakby była kolejnym trofeum.
Inny aspekt - zabawa konwencją filmową. Alfred złamał tu wszystkie zasady jakie mogl zlamac. Ot - linia fabularna. Mamy film kryminalny o bohaterce która dokonuje kradzieży i ucieka przed prawem. I co robi reżyser? Po 30 minutach zabija główną bohaterke, ciach, nie ma, zaczyna sie zupełnie inny film.
Oczywiscie mozna dlugo sie ropisywac o psychologicznym freudyzmie głównego bohatera :)
to z fabułą to chyba każdy zauważył ^^
Dobra ogólnie czytałem tutaj recenzję (bodajże pierwsze która się pokazuje) i tam facet dość dogłębnie wyjaśnił takie "smaczki" w psychozie
Dla mnie atuty Psychozy to przerwa wszystkim fakt , ze jest to historia pełna psychologicznych odniesień do motywów kierujących bohaterami i wyborami ktore przynoszą następujace po sobie skutki .
Dzieki temu duzo tu smaczków - zarówno aktorskich popisów jak i prezentacja fenomenu Hitchcoka, ktory umiejętnie choc przewrotnie opowiada historie potęgując napięcie .
Oglądałem ten film dwa razu/ Pierwszy raz jako dziecko i nie rozumiałem z niego nic. Drugi raz może rok temu i nie kryłem rozczarowania. Dlatego podzielam Twoją opinię. Nie rozumiem fenomenu tego filmu tak, jak nie rozumiem fabuły i puenty.
Zauważ że głównie kobiety mają negatywne opinie o Psychozie. Oczywiście dają 10 "Nietykalni", "Król Lew" i podobnym shitom.
Jak byś się przeniósł do 1960 i zobaczył go w kinie to byś zrozumiał fenomen tego klasyka,choć na mnie i obecnie robi wrażenie...