PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=158}

Przełamując fale

Breaking the Waves
7,8 46 441
ocen
7,8 10 1 46441
7,7 31
ocen krytyków
Przełamując fale
powrót do forum filmu Przełamując fale

jeśli ktoś ma ochotę się zeschizować to polecam ten film. Pokazuje on miłość, lecz jest to chora miłość i po tym filmie pozostaje uczucie "zniesmaczenia"

koniczynka19

To raczej film wymagający, a nie chory. Potrzeba otwartego umysłu i trochę zastanowienia.

ocenił(a) film na 10
fickDich

dokładnie, już nie czepiając się, że czcisz szatana w nicku;) Film... jest piękny

ocenił(a) film na 9
fickDich

Jest to pierwszy film von Triera, z pod znaku dogmy jaki widziałem. I w tym momencie trudno mi coś napisać bo film mnie zaczarował, co prawda był długi ale cała ta wręcz "spaczona" miłość był sensownie podana. Moim zdaniem forma filmu dodawała naprawdę mocną dawkę realności i emocje aż wypływały z ekranu, głównie chyba przez świetnie zagraną rolę głównej bohaterki. Jedyne do czego mogę się przyczepić to końcówka, ale niemam zamiaru tu spoilować. Co tu dużo mówić - jeśli ktoś czuje się na siłach to szczerze polecam, bo jak ktoś zauważył: film jest wymagający. pzdr

PS. Za dużo chorych filmów widziałem żeby nazwać go chorym:)

Hanss

Jakie na przykład? Pytam z ciekawości :).

ocenił(a) film na 10
tiririri

Ja proponuję obejrzenie polskiego filmu "Szamanka". Ten film jest chory w baaaaaaaaardzo negatywny sposób. A fajny chory film to np "Martwica mózgu" Fantastyczny!

ocenił(a) film na 5
agent_0700

"Szamanka" to zwykłe gówno a nie żaden chory film. Chore filmy robił Werner Herzog lub Alejandro Jodorowsky, można też tak powiedzieć o animacjach braci Quay i Jana Svankmayera.

ocenił(a) film na 9
tiririri

Na tyle dużo żeby mieć problem z odpowiedzią ;D
Ale żeby było z grubej rury to jako przykład podam filmy Jorodowsky'ego (Kret, Święta góra, Fando i Lis)(ostatnio jest on "na czasie";)) - one z reguły uchodzą jako "filmy chore". IMHO nie nazwał bym ich chorymi, wcześniej chorymi filmami bym nazwał Schramm, Necromantiki, August Underground i tego typu "dzieła"...

fickDich

Otwartego powiadasz? Tu otwarty umysł, tam otwarte społeczeństwo...
S.J.Lec napisał był kiedyś: "Człowieku, świat stoi przed tobą otworem, uważaj więc, byś zeń nie wyleciał".

ocenił(a) film na 9
koniczynka19

trzeba najpierw sobie zadać pytanie, jaka miłość jest zdrowa, jeśli ta w filmie jest chora. jak dla mnie, była to najprawdziwsza miłość możliwa do ukazania na ekranie.

ocenił(a) film na 10
koniczynka19

Nie każdy film pokazuje miłość prostą, idylliczną. Jest tu przedstawiony tragizm osoby opóźnionej umysłowo. To dzieło wymaga skupienia. Ale jeżeli uważasz, że obraz miłości jest chory, to obejrzyj "dzieło" w stylu "Dlaczego nie", gdzie wszystko dzieje się według sztywnego schematu.

ocenił(a) film na 10
koniczynka19

Arcydzieło. Mój numer jeden od lat. Nie tylko świetny warsztat, ale także stylistyka emocji. Polecam każdemu, kto nie traktuje miłości jednowymiarowo ("M jak Miłość") i ma odwagę wyjść poza lukrowane wyobrażenie o niej, typowe niestety nie tylko dla dzieci w wieku 16 lat. Film boli, także fizycznie.

użytkownik usunięty
koniczynka19

chory? bo? bo niekonczy sie happyendem a jest o miłosci? koniczynko za dużo amerykańskiego kina, chyba.
zniesmaczenie? dziwne, czym można sie zniesmaczyć? miłoscią? Bess? mnie to raczej wzruszyło, a nawet nie - okropnie mnie ruszyło, tknęło; nawet nie wiem jak to nazwać.. ale na pewno bylo to pozytywne uczucie.

koniczynka19

ja osobiście chyba nie zrozumiałam tego filmu. jeszcze żeby oprawa i wykonanie było ładne. ale nie.

jakoś chyba nie załapałam, o co chodzi.

ocenił(a) film na 10
zuzanne

Chyba faktycznie nie załapałaś. Wygoogluj sobie "manifest dogma", to dowiesz się, dlaczego wykonanie było "nieładne" (choć raczej bardziej pasuje określenie SUROWE). To by było na tyle, jeśli chodzi o kwestię techniczną. Co zaś się tyczy fabuły - przecież to nie jest tak zagmatwany obraz, żeby było tyle problemów z interpretacją:)

agent_0700

Kwestia techniczna nie została wyjaśniona. "Przełamując fale" nie został zrealizowany według zasad manifestu DOGMY. W zasadzie żaden film Trier'a nie spełnia wszystkich wymogów manifestu (nawet "Idioci" - zasady DOGMY mówią o realizowaniu filmów na taśmie 35 mm, natomiast w tym filmie Trier użył kamery video). Cóż to za argument, że "Przełamując..." mówi o prawdziwej miłości, bo różnej od stereotypu wykreowanego przez tzw. komedie romantyczne. Moim zdaniem to skakanie po skrajnościach. Złe jest pokazywanie miłości w sposób cukierkowy, ale i niedobre jest mieszanie jej z okrucieństwem, obrzydzeniem. Z drugiej strony kto jest w stanie podać definicję miłości jako takiej? Nie ma takiej definicji. Lars von Trier pokazał miłość w sposób subiektywny. Akurat do mnie ten obraz nie przemawia - mam inny świat wartości, z innej filozofii czerpię. Inaczej niż subiektywnie nie da się mówić o tym filmie, dlatego podzielę się moją osobistą sugestią: film łamie pewne tematy tabu. Przypomina mi się jeden z wierszy Bolesława Leśmiana (wybaczcie mi te daleko idące skojarzenia), którego podmiotem lirycznym jest bliżej nie określony obserwator komentujący akt seksualny jakiejś pary w jakimś przydrożnym rowie. Mimo, że przygląda się sytuacji nie można nazwać go podglądaczem, ponieważ w tym na co patrzy nie ma miłości - w związku z czym nie wchodzi w niczyją intymność. Jeżeli nie czujecie się niekomfortowo wchodząc w niesamowicie intymne relacje Bess i Jana, to obawiam się, że albo film nie mówi o niczym intymnym, albo tracicie wrażliwość. Pozdrawiam i proszę aby nikt nie poczuł się w jakiś sposób zaatakowany moją wypowiedzią - nie to miałem na celu.

lapkaKot

"Jeżeli nie czujecie się niekomfortowo wchodząc w niesamowicie intymne relacje Bess i Jana, to obawiam się, że albo film nie mówi o niczym intymnym, albo tracicie wrażliwość." - To moim zdaniem najmądrzejsze zdanie jakie powiedziano tu o "Przełamując..."

Pamiętam, że oglądałam ten film w TV na jakiejś czeskiej stacji i chyba nawet nie od początku. W każdym razie na pewno nie do końca, nie przetrwałam sceny, która jak się domyślam i tak nie była najmocniejszą. Miałam okazję podejść do filmu po raz drugi, ale wiem, że poczułabym się brudna i nie potrzebne są mi takiej emocje. Nawet jeżeli to Lars von Trier i nawet jeżeli przez to ktoś wrzuca mnie do jednego worka z fanami "m jak bzdury i komedie romantyczne made in usa".

ocenił(a) film na 1
koniczynka19

zgadzam się ten film jest chory, może dlatego ze chory jest sam reżyser

koniczynka19

Trzeba mieć nieźle zryty dekiel, żeby kręcić takie filmy będące zapewne odbiciem chorych fantazji erotycznych tego zboczeńca, Tiera. Ten koleś nie ma w dorobku żadnego normalnego filmu. Jakieś erotyczne perwersje próbuje ludziom wciskać jako sztukę, a ludzie pod wpływem głosów "krytyków" łykają te filmy z zachwytem jak młode pelikany.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones