Niektóre były 60-70 lat później, więc polscy dystrybutorzy osiągnęli wielki postęp!
PS. Oczywiście wiem o co chodzi, po prostu nazywanie tego "premierą" w tym i innych wypadkach jest bardzo głupie i śmieszne.
Premiera to premiera. Najwyżej może być "premiera nowej, uzupełnionej cyfrowo wersji", ale to też powinno być jakoś zaznaczone.
Zobacz sobie "Ziemię obiecaną". Ciągle jest tam data 1975, chociaż od tego czasu było już fafnaście "ostatnich premier": z wersją przemontowaną, z wersją odnowioną cyfrowo,.... Były też jakieś projekcje na 25-lecie. Na świecie też były jakieś "nowe premiery" w ramach przeglądu kina polskiego.
I najdziwniejsze, że nie ma tu żadnych reguł z jakąś "ostatnią premierą". Raz wpisują tak, raz siak, raz jeszcze coś w ogóle bez sensu, co ani nie jest pierwsze ani ostatnie. I warto to raz po raz powtarzać, żeby ludzie się nie nabierali, że Filmweb to poważne źródło informacji.