Pomijając infantylny feministyczny przekaz, to gra aktorska aż bolała w niektórych scenach, gdzie trzeba było pokazać jakieś emocje. Jedynie aktorka grająca główną postać, przekonująco grała robota.
Dodam, że cała fabuła się kupy nie trzyma a im więcej się dowiadujemy, tym gorzej.
Wygląda to tak, jakby ktoś miał pomysł na film Science Fiction, ale w połowie przyszedł do niego producent i powiedział: "A wiesz co by było zarąbiste? Jakbyśmy zrobili z tego film o wojujących feministkach!", więc początek filmu w ogóle się nie klei z zakończeniem.
Traktowanie drugiego człowiekajqk człowieka oznacza feminizm? Mam wrazenie,że obecni mężczyźni w dzisiejszych czasach mocno z ku..SEM na głowy się zamienili. Kto was tak skrzywdzil?