Polański w tym filmie zajmuje się w sumie swoimi dwoma ulubionymi tematami - szaleństwem kobiet i problemem autorstwa. Czy mu wyszło... cóż. Fajerwerków nie uświadczymy w jego najnowszym dziele. Narracja raczej jest przeźroczysta, czasem można czuć się autentycznie znudzonym podczas seansu. Ale z drugiej strony jest to film udany - wie, co chce powiedzieć i jasno zmierza do celu, bez zbędnych naddatków. Nie można też odmówić nieposkromionej charyzmy paniom Seigner i Green. Fantastycznie błyszczy też drugi plan - nienachalny, ale dobrany w punkt.
Mnie osobiście poruszył ten koncept autorstwa i to, ile może kosztować artystę, aby wyprodukować pełnoprawne dzieło. Ale jest to raczej film, na który trzeba wybrać się bez wielkich oczekiwań - a wtedy może was pozytywnie zaskoczyć.
Pełna recenzja z interpretacją filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=3GJTKlImhG8