Reszta porażka. Anne szczerzy się tylko, albo płacze. Nic pośrodku.
Ten jej mąż, szkoda gadać, kojarzył mi się z psycholem. Bo też się szczerzy nienaturalnie. Zacząłem mieć huśtawki nastroju. Nie wiedziałem o co chodzi twórcom.
Żartów jak na lekarstwo.
Cała ta feministyczna tyrada wepchnięta jakby na siłę, bez pomysłu i bez polotu.
Mogli skupić się na jednym temacie, czyli starzy vs młodzi.
Szkoda, że tego filmu nie zrobili np. Francuzi.