Kocham ten film.
Skończyłam właśnie oglądać nową wersję i jest dokładnie to, czego się spodziewałam - banał, powierzchowność, prostota.
To co było najpiękniejsze w pierwowzorze, to emocje, namiętności. Uwiedzenie Amy na dyskotece i to gdy obudziła się w domu Jerry'ego, doprowadzenie jej do tego by sama chciała być ugryziona (a nie zmuszenie jej i ugryzienie na siłę, jak w nowej wersji) to najlepsze momenty w filmie. Do tego uwiedzenie Eda (nie mam na myśli uwiedzenia miłosnego, ale uwiedzenie wampirze) bez napadnięcia, zmuszenia (jak w nowej wersji), tylko dzięki słowom, zrozumieniu wobec samotności Eda, dokładnie jak w słowach idealnego utworu "Come to me" z pierwowzoru:
"Twoje życie jest wciąż takie samo
Dzień za dniem
Wszystko co robisz,
Robisz na ten sam sposób
Potrafię pokazać Ci świat w innym świetle
(...)
Przyjdź do mnie
Gdy jesteś samotny,
Gdyż mam coś specjalnego dla Ciebie
Jedynie dla Ciebie… "
Sądzę jednak, że jest to film już tknięty zębem czasu i jeśli ktoś nigdy go nie widział i zobaczy go teraz po raz pierwszy, by sprawdzić czym niektórzy się zachwycają - będzie zawiedziony.
scena na dyskotece sprawiła, że zrobiło mi się aż mega gorąco. sama w tamtym momencie zapragnęłam by ktoś, a może i sam Jerry zrobił to samo ze mną ;p coś pięknego
Ja wczoraj widziałam po raz pierwszy ten film. Jestem oczarowana. Dlaczego? Kto pamięta oglądanie filmów tak jak bohater w TV ekran 14 lub 20 cali? albo czekanie do późna w nocy na serial lub program? spotykanie się młodych ludzi w burgerowni, lodziarni? telefon na monety w dyskotece hahaha może z sentymentu, ale mi się ten komedio/horror podobał, lubię ten klimat. Wiadomo, że charakteryzacja i efekty specjalne się postarzały, ale poczułam klimat.