Wersja Blu-Ray jest ladnia oczyszczona (poza pewnymi ujeciami z Deanem Martinem w kabinie
pilotow). Sam film jest niezly, zwlaszcza podoba mi sie za ukazanie terminalu lotniczego od
zapleczai rozegranie calosci na przestrzeni paru godzin. Jesli mam sie czepiac, to calosc
najbardziej psuja trzy postacie: babinka kleptomanka, nadgorliwy celnik z laserem w oczach czy
swirujaca zona zamachowca. Niby sa to postacie dodatkowe, ale ewidentnie kluja w oczy. Rzecz
zabawna, ze w tym filmie wszyscy 60-letni faceci romansuja z 20–30-latkami.
... a te 20-30 latki to Jean Seberg i Jacqueline Bisset.
Jeśli ktoś widział Jean Seberg w filmie, to najpewniej w tym(!) - największa (jeśli nie jedyna) zaleta "Portu Lotniczego" to że był kasowy.
Ten film jest zaliczany do katastroficznych trochę wbrew logice, ale uważa się, że właśnie on zapoczątkował cały ten gatunek.