Dopiero teraz pojąłem jak wielkim filmem jest "Podwójne ubezpieczenie", dotychczas niedoceniane przeze mnie.
Powstały w 1981 roku "Żar ciała" jest jednym wilkim hołdem złożonym temu filmowi. Właściwie możnaby tamten obraz nazwać remakiem bo zbieżności są ogromne, choć można i to nazywać plagiatem :P
Jedno jest pewne - oba filmy uważam za świetne, każdy na swój sposób. W "Podójnym ubezpieczeniu" fabuła jest ciekawsza, a sam wątek kryminalny znacznie bardziej rozbudowany. Z kolei w "Żarze ciała" są inne atuty, chociażby zakończenie, które tam podoba mi się bardziej (co nie znaczy, że te - niezwykle ponure - z "Double Indemnity" mi się nie podoba).
Świetny film, wart polecenia. Ma już ponad 60 lat, a obejrzałem jednym tchem, to o czymś świadczy.
Oba są fenomenalne. Pięknie napisane, elegancko wyreżyserowane, kapitalnie zagrane. Przewagą "Żaru ciała" nad "podwójnym ubezpieczeniem" jest jednak femme fatale. Kathleen Turner to po prostu nokaut. Jej seksapil zwala z nóg. Barbara Stanwyck (co za absurdalny pomysł!) jest fatalną femme fatale (sic!) - nie jest ani ładna, ani zgrabna. Szkoda.