Dwie młode dziewczyny wybierają się w podróż do Włoch aby spędzić Boże Narodzenie z rodziną jednej z nich. Gdy na dworcu do pociągu dosiada się dwójka ćpunów spokojna podróż zamienia się w koszmar.
+ bardzo udane rape & revenge na włoską modłę
+ kilka scen potrafi nadal wywołać mocny dyskomfort czy nawet zszokować pomimo prawie 50 lat na karku
+ ciekawy klimat i klaustrofobiczny niepokój wywołany miejscem akcji robi tutaj dobrą robotę
+ podobnie jak praca kamery i te ponure, zamglone czy zadymione krajobrazy na zewnątrz
+ twórcy poprowadzili akcję w taki sposób, że potrafi mocno zaangażować i nie ma tu mowy o nudzie
+ końcowe pół godziny nie pozwala oderwać się od ekranu odpowiednio dawkując napięcie
+ całkiem niezłe a przede wszystkim wiarygodne kreacje antagonistów
+ klimatyczna ścieżka dźwiękowa spod ręki samego Ennio Morricone
- niektóre rozwiązania fabularne zdają się być nieco naciągane a działania bohaterów nielogiczne
- bywa też nieco wtórnie, film czerpie całymi garściami z Cravena/Bergmana
- a zakończenie pozostawia jednak pewien niedosyt
Podsumowując, Aldo Lado kręci swoją wersję "Ostatniego Domu Po Lewej" i to w bardzo udany sposób. Film ma naprawdę ciekawy, ciężki klimat i potrafi wywołać same nieprzyjemne emocje. A o to przecież chodzi w tego typu kinie. Udało się stworzyć film, który zdecydowanie nie pozostawia obojętnym, pomimo tylu lat na karku. Dla fanów rape & revenge pozycja obowiązkowa, dla fanów włoszczyzny z resztą też.