Ale w pierwszej połowie filmu i w dużej części drugiej miałem wrażenie że oglądam komedie ...
Sonny: Masz jakiś kraj, do którego chciałbyś polecieć?
Sal: Wyoming
Sonny: Nie, Wyoming to nie kraj.
Sal: W telewizji powiedzieli "2 homoseksualistów". Słyszałeś?
Sonny: A co to za różnica? Mogą mówić, co im się podoba. Niech sobie gadają.
Sal: Ale ja nie jestem homoseksualistą.
:)
Sal był zbyt niebezpieczny dla FBI. Niestety pewniej było go zabić niż narażać życie choćby jednego zakładnika.
Tylko że on chyba nie przypominał niebezpiecznego terrorystę ... (choć policja pewnie o tym nie wiedziała)
Ja za pierwszym razem też mocno żałowałem Sala, ale trzeba przyznać że jego śmierć i genialny wyraz twarzy Pacino na końcu są ogromnym plusem. Sheldon niestety już wcześniej uznał, że wyjściem z sytuacji będzie zabójstwo Sala - w USA po prostu nie pieprzą z przestępcami tym bardziej że była tv itd., a do Sonnego powiedział wprost, że jak będzie dalej taki rozsądny to nic mu się nie stanie i tak było.
Od kiedy pojawia się wątek homoseksualny film z elektryzującego thrillera zamienia się w ckliwy melodramat. Szkoda.
Hmm, no thrillerem jednak Pieskie popołudnie nie jest. Nawet jeśli trzyma w napięciu jak diabli.
To zależy. Gdyby Pieskie Popołudnie miało być thrillerem to byłby to słaby thriller bo sam do końca Ci się nie spodobał i wg Ciebie zamienił się w "ckliwy melodramat". Jednak dzieje się tak dlatego, że jest to po prostu dramat w którym takie gatunkowanie nie ma sensu. Mamy tu np. wiele komicznych scen które są po to by oddać dobrze tę dziwaczną sytuacje, która zaistniała. To, że odczuwa się napięcie to jedynie zasługa świetnej reżyserii jednak nie jest ono bardzo konieczne w tym poruszanym temacie bowiem to nie miał być thriller. Być może dlatego do końca Ci się to nie przypadło do gustu, ale dla mnie nie ma znaczenia czy napięcie zamienia się w jakieś ckliwości gdyż nie o to tu chodzi, a o odzwierciedlenie dramatu bohatera granego przez Pacino. Moim zdaniem został on bardzo unikalne pokazany, a rola Ala jest jedną z lepszych jakie widziałem - mistrzostwo świata po prostu.
Tak jak napisałem wyżej, nie oceniłem filmu na 8, gdyż wątek homoseksualny po prostu mnie znużył. Rozumiem, że nie dało się go uniknąć, bo Pieskie popołudnie zostało oparte na faktach. Chyba jednak wolałbym żeby film do końca pozostał w klimacie takim jakim się zaczął. Co do Pacino zgadzam się w pełni - wielka rola wielkiego aktora. Bodaj po raz pierwszy widziałem Ala w roli gościa, który ma takie chwile słabości, nie ogarnia tego, co się dzieje. A widziałem z nim większość klasyków i sądziłem, że potrafi grać tylko twardych gości.
Poleciłem Ci ten film bo twierdziłeś, że Al nie jest wszechstronny i potrafi grać tylko zwycięzców. Widzę, że zmieniłeś zdanie :)
Gdyby nie napisy końcowe, nie uwierzyłbym że to Al Pacino. Świetna rola, zupełnie inna niż na przykład w "Scarface". Dobrze, że Pacino nie zawsze był taki pomarszczony.
Nawet Sonny w pewnym momencie stwierdza : "to chyba jakaś komedia". Można sie uśmiać, gdy widzi się że napad na bank był zupełnie nieprzygotowany, a rabusie nie wiedzieli jak mają się zachować. Zabawne też jest w jaki sposób można zostać ulubieńcem Ameryki przy wykorzystaniu telewizji.
Mnie ciągle zastanawia skrajnie dziwne zachowanie zakładników ... w takiej sytuacji zwłaszcza ze strony kobiet spodziewałbym się ogromnej paniki ...
Słyszałem już wcześniej o syndromie sztokholmskim, ale powstaje on na wskutek stresu, a o ile pamiętam te panie nawet na samym początku jakoś nie były zestresowane i od razu skupiły się na zastanawianiu się razem z Sonnym jak ma wyjść z opresji , myślę że w tym przypadku nie było takiego zjawiska jak syndrom s. ponieważ sądzę że najpierw byłby to dla nich jakiś duży szok, przerażenie a dopiero w następnym etapie przywiązanie do "terrorystów" itp .. i wtedy takie zachowanie można by było tłumaczyć takim zjawiskiem ..
Kilka pań się mimo wszystko bało na początku. W sumie to ten napad wyglądał komicznie stąd niektóre panie nie czuły zagrożenia i dlatego nie było u nich żadnej paniki. Postać Sonny'ego też nie wyglądała na przestępcę, a prędzej na chłopaka do towarzystwa, tyle że z bronią w ręce:) . Na o wiele groźniejszego Sala nie zwracały i tak większej uwagi bo słuchał on się Sonny'ego.
Może nie wyglądał ale mimo wszystko karabin w ręce w takiej sytuacji musi zrobić wrażenie, co do Sala to on w moim odczuciu bardziej sprawiał wrażenie zagubionego niż groznego, a ten syndrom sztokholmski to jakaś przereklamowana sprawa (patrz. John McClane ....... ! )
No Sal wyglądał na strasznie zestresowanego, ale tym że nic nie mówił mógł bardziej kogoś przestraszyć niż Sonny, który cały czas uspakajał wszystkich. Jednak jako para mogli się nawet wydawać komiczni i pewnie dlatego większość zakładniczek brała ich bardziej za pajaców aniżeli bardzo groźnych przestępców.