po tym jaki Paul pokłócił się z Andym o zły podział zysków z Frankensteina,Morrissey zdecydował się kręcić filmy na własną rękę.
po sukcesie z jakimi spotkało się wspomniane "Ciało..." i brak zainteresowania ze strony "Krwii.." przyszedł czas na kolejną odgrzewanke. tyle,że tym razem na cel poszła osławiona powieść pies baskervilleów i bynajmniej nie miała to być wersja przefiksowana przez undergroundowy mózg Paula a parodia ze skryptem Cooka i Moore'a (którzy zresztą odegrali główne role).
Morrisseyowi scenariusz się spodobał,sam dodał coś od siebie i zgodził się na wyreżyserowanie domniemanego dzieła.
podobnie jak w "Upale" film pare razy przekracza granice dobrego smaku,ale ogląda się go z przyjemnością.
twórcy bawią się konwencją,a z Holmesa uczyniają snobistycznego nudziarza który pare razy wpada w niezłe tarapaty.
sam Watson,ujdzie chodź ta postać mogła pokazać zdecydowanie więcej.
całośc doprawiona pomysłowymi zdjęciami.