Co prawda film ma dość nietypową tematykę, a za umiejętne wplecenie delikatnego humoru reżyserowi się pochwała, ale spora część wątków wydawała się niestety być dość nieciekawa czy naiwna. Z naiwnością mam problem tym bardziej, że poruszana problematyka jest mi dość bliska i moralizatorski przekaz w postaci „życie jest piękne – masz po co żyć” działa na mnie jak płachta na byka. Bałem się nieco o końcówkę, ale akurat na nią twórcy pewien pomysł mieli.
Najmocniejszą stroną jest moim zdaniem ścieżka dźwiękowa, a szczególnie jeden utwór, który tak mnie zaczarował, że znalezienie go było pierwszą czynnością, za jaką zabrałem się po powrocie do domu. To „Nod” autorstwa Julianny Barwick i Nosaj Thing.