Wcale nie taki okropny, choć raczej nie można go zaliczyć do arcydzieł kinematografii. Znajdziemy tutaj dosyć klasyczną historię z dosyć śmiesznymi dodatkami- mnie np. bawiło to całe czary mary, które odprawił Alistair, a które potem powtarzali dzień w dzień rodzice Thei albo to, że bezgranicznie zaufali obcej kobiecie- okey, ostatnia deska ratunku, ale trzeba być trochę ostrożnym. Film był także mało straszny, chociaż sceny, gdzie mogliśmy ujrzeć przerażające czarne kreatury robiły całkiem dobre wrażenie, fajna była też kreacja demona w ostatnich minutach, nie wyglądała aż tak kiczowato. Brakowało tu jednak przede wszystkim innowacji, trochę więcej akcji i momentów grozy, gdyż momentami nudziłam się. Można jednak obejrzeć ten film w nudny wieczór.
No, taka gorsza wersja "Naznaczonego". Zdecydowanie nic specjalnego twórcy nie planowali robić.
Jednak mnie taki jakiś brak logiki najbardziej irytował. Ojciec tego dzieciaka też ma niby dar, a nijak tego nie widać. No i koniec końców ten dzieciak nie robi nic specjalnego, nic nowego od tego co robiło na samym początku, a demon i tak znika, się sytuacja uspokaja.
Zabrakło jakiegoś fajnego wytłumaczenia, klimatycznych scen walki z demonami, wszystko tego, co jest w "Naznaczonym".