Lindo to złotą malinę powinien dostać za scenę upadku ze skarpy i akcję z wężem ;D

Może Oscara nie dostanie (choć nie wiadomo, mała konkurencja), ale no nie przesadzajmy, to była naprawdę bardzo dobra rola. Co do Lee, ja wielu jego filmów nie widziałem, ale np. Malcolm X pokazywał ogólny problem rasistów, nie mówił tylko, że Biali to ci źli. Czarnego Bractwa już jakoś dobrze nie pamiętam, ale wiem, że to był dobrze zrealizowany film i cała historia wciągała. Tutaj film od strony technicznej był dobry, bo Spike Lee jest dobrym reżyserem, gość może zrobić lepsze, gorsze historie, ale widać, że na pokazywaniu filmu się zna. Skrajnie chory rasista? Hmmm...może, ale kino ma szokować, kino ma odpowiadać na ważne pytania, mamy właśnie dyskutować na ważne tematy, a dzięki takim filmom właśnie to robimy. Daliego i Bunuela też nazwiesz fanatykami? W sumie można to zrobić i dużo się w tym nie pomylimy, ale czy tacy fanatycy nie są potrzebni w historii kina? Może nie mam racji, zastanawiam się tak czysto teoretycznie, ale jeśli w kinie nie będzie odważnych a nawet trochę szalonych twórców to kino może stać się trochę nudne.