Któż z nas nie lubi patrzeć. Wypatrywać, podpatrywać, gapić się i podziwiać, a jak się uda to - a czemu nie! - to i na kamerze obraz zarejestrować.

Bohaterem filmu Henrie'ego-McRea jest Lloyd - młody chłopak z kamerą który lubi patrzeć i rejestrować. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby swej kamery nie kierował na biusty sąsiadek, takich jak dziewczyna mafiosa z naprzeciwka. Po spaleniu w swojej okolicy dopełnionym zniszczeniem wynajmowanego przez siebie mieszkania, Lloyd odnajduje nowe lokum u ekscentrycznego pana Redmonda. Ścigany przez swoją poprzednią gospodynię z groźnymi kontaktami, Lloyd musi w ciągu pięciu dni zdobyć 100 000 dolarów. Okazja nadarzy się niedługo - pan Redmond chętnie pozbędzie się tej sumki, jeżeli tylko Lloyd pozbędzie się jego żony. Żony z nietypowym hobby...

"Pervertigo" to specyficzna, nieco absurdalna komedia. Jest oparta na charakterystycznych i odrealnionych postaciach, wśród których prym wiodą nie lubiący mówić o swej przeszłości jednooki zabójca (Teddy Canez) i tryskający energią i optymizmem zleceniodawca zabójstwa pan Redmond (Mark Zeisler). Podobnie jak w filmach braci Coen ("Hudsucker Proxy", "Ladykillers", "Okrucieństwo nie do przyjęcia") czy w "Bazylu - człowieku z kulą w głowie" na tych postaciach opiera się specyficzny, filmowy mikroświat rządzący się własną logiką i własnymi zasadami. Swoista jazda bez trzymanki, choć prawdziwe wygibasy zaczynają się dopiero przy zakończeniu. Gdybym tego nie wiedział, nie odgadłbym że jest to film debiutanta - tym większe brawa dla Niego!

Realizacja techniczna "Pervertigo" stoi na wysokim poziomie - w tym przypadku debiut nie oznacza fuszerki i taniochy. Świetne kadry, kilka zabaw formalnych (retrospekcje) oraz dobrze poprowadzeni aktorzy - ponad połowa naszych rodzimych filmów kinowych nie może się tym poszczycić!

"Pervertigo" to dobra komedia absurdów. Niby wszystko wydaje się tu znajome, ale jednak inne. Reżyserowi udało się wykreować swój świat w którym jedni odnajdą się lepiej, a inni gorzej. Ciężko to do czegoś porównać, więc pozostaje jedynie przekonać się na własnej skórze. Może nie dorównuje wcześniej wspomnianym filmom, ale i tak zapewnił mi niezłą zabawę. Warto.
3/5