Dawno żadna scena mnie tak nie przygnębiła. Von Sydow rzeczywiście więcej niż bardzo dobry... łzy w oczach.
Zależy jak interpretujesz zwycięstwo. Postanowił sam opuścić gospodarstwo w poszukiwaniu lepszego życia. Zostając w gospodarstwie byłby skazany na ciężką pracę przez resztę życia i skończyłby jak ojciec. On jednak decyduje się na ucieczkę i choć to mało prawdopodobne wciąż ma szansę na lepsze życie. Jak dla mnie klarowne zwycięstwo:]
No może ale ja spodziewałem się bardziej wyraźnego "happy endu" ale ogólnie po filmie spodziewałem się nieco więcej mimo iż Maxa Von Sydova dawno nie oglądałem w tak świetnej roli (chyba od czasu "Dziewiątej pieczęci"). Niby pojawia się rzadziej niż Pelle ale przyćmiewa wszystkich. Świetna kreacja starego,prostego (może nawet nie zawsze mądrego) ale kochającego ojca. Ostatnie słowa sprawiły że niemal się nie popłakałem.