szkoda, ze na filmwebie nie ma oceny 'uroczy' ;) Powiedzmy sobie szczerze, żadnym
wybitnym dziełem 'Paryż - Manhattan' nie jest, ale czasami warto po prostu iść do kina na
coś, co baaaardzo przyjemnie się ogląda :> A główna bohaterka z jej Allenomanią
przypomina mi trochę siebie ;>
Mi również. Choć już nie tak bardzo jak "Zakochani w Rzymie". Mam wrażenie jakby czegoś mi zabrakło w "Paryżu-Manhattanie".
1) Dlaczego Manhattan w tytule, skoro cała akcja filmu oraz dialogi były po francusku a samego Paryża jeśli chodzi o zabytki W. Allen wypromował niewiele.
2.) Film mało humorystyczny i momentami nawet stawał się nudny, podobne kilkakrotnie powtarzające się sceny w aptece
i w warsztacie ślusarskim z mało znaczącymi i ciekawymi dialogami. Filmowy partner Alice brzydki i obleśny (Patrick Bruel) do niej nie pasował. "Owcza twarz" - jak go trafnie na filmie oceniła Alice.
Manhattan jako kultowe miejsce pojawiające się najczęściej w filmach Allena mające już w tytule wskazywać na fakt, jak bardzo ten film jest "allenowski". Zresztą w filmie pojawiają się nawiązania m.in. do filmu "Manhattan" i przynajmniej jeden cytat z niego, który udało mi się wyłapać. W sumie dziwię się, że psychofani Allena więksi nawet niż ja nie pokusili się jeszcze o wyłapanie, z jakich kolejno filmów tekstami przemawia Woody z plakatu.
@mankidola: główna bohaterka ze swoimi rozkminami najbardziej przypomina Allena, a poootem dopiero nas maluczkich, którzy w allenowskich bohaterach tak łatwo odnajdujemy siebie :)
Tomiku 4 . tu masz rację, filmowy partner Alice, rzeczywiście jest brzydki.... ale jego postać jest tak urocza, że chyba sama bym się w nim zakochała.... a poza tym film jest strasznie nudny i tak sobie myślę, że jednak ten obraz z komedią romantyczną nie miał nic wspólnego, prędzej z filmem obyczajowym, bynajmniej tak ja go odebrałam