znowu bajona eksperymenty z klasyką, dodajmy zupełnie niepotrzebne.
Po takim se Przedwiośniu, tragicznych Ślubach Panieńskich niezły(czas przeszły) reżyser zabrał się za Zapolską. po co? chyba tylko po to by epatować z ekranu banałami, żartami rodem z podrzędnych kabaretów, czy następującym coraz bardziej z kadru w kadr zażenowanie które dzielnie niepuści widza do końca.
oglądając te wariacje pomyślałem, że można było po ludzku przenieś sztukę na ekran, bo i możliwości i potencjał był. nie trzeba było po raz kolejny udowadniać, że jest się fachowcem od....( tu z wrodzonej wrażliwości zamilknę).
niestety ciśnie się wiecznie aktualna cytata z Młynarskiego: "Co by tu jeszcze spieprzyć Panowie? co by tu jeszcze..."