Najgorsza część trylogii tej Hoffmanowskiej i tej Sienkiewiczowskiej, jednak ogląda się przyjemnie a pieśń o małym rycerzu robi furorę na meczach naszych siatkarzy. Tadeusz Łomnicki to jedyny, właściwy Wołodyjowski, jakiego nie mógł sobie pewnie wyobrazić nawet sam Sienkiewicz.