Polski film szpiegowski. Temat jak z Le Carre albo Leigh Deightona. Polski kret przenika do siatki wywiadu amreykanskiego. Ale, ciekawsze sa te wszystkie smaczki, po latach.
Ten amerykanski przebrzydly wywiad - ci imperialisci nie zawahaja sie wykorzystac nawet naszych wierzb placzacych w swojej sluzbie. Niemcy ktorzy im pomagaja oczywiscie mieli "mieszakania sluzbowe na Wawelu" - to pada ze 3 razy. Polacy w sluzbie zachodu to banda swin i kombinatorow - dla kilku dolarow i marasow sa w stanie zrobic wszystko.
No i ten dlugofalowy plan oslabienia morale polskiego ludu - przez obyczaje i kulture. W polowie lat 70 to juz musiala byc oczywista konstatacja ze Coca cola jest lepsza od plenum partii.
Natomiast towarzysze maja szczere slowianskie twarze, siwe wlosy i zatrsokany wyraz twarzy (vide: pulkownik sowiecki Mojsiejew)
Nad tym wszystkim goruje bohater - rola skrojona dla Filipskiego - takiego ideowca, patriote spotkac naprawde trudno. No moze kilku sie uchowalo w Grunwaldzie.
Postacie sa wyciete jak z komiksu.
Akcja jest niezla. Kiedy sie zapomni o tym duchu agitki UB ktory ciazy nad filmem to trzeba powiedziec ze fabula nie wyglada zle. Sa zwroty akcji kiedy trzeba, sa pewne niedopowiedzenia i zaskoczenia, np : kiedy myslimy ze Nowak wrabia swoja kolezanke z konspiracji w prace w wywiadzie i zaczynamy juz wspolczuc tej kobiecie, a tu sie okazuje ze to kompletna swinka byla i dla czerwonych ochoczo sama pracuje. Jest kilka podobnych niespodzianek.
O dziwo mozna rowniez dostrzec z lekka zaowalowana krytyke systemu - co prawda pierwsza scena pokazujacego dobrotliwego UBeka przesluchujacego
powojennego konspiratora budzi smiech z nieprawdopodobienstwa. Ale, potem jest odniesienie do metod "przywracjacych pamiec", pulkownika "Rozana" (czytaj Rozanskiego), 7 lat wyroku. Najlepsza jest krytyka systemu socjalistycznego na przykladzie PGRu - "jak jest wspolne to tego co nie ukradli to zniszczyli". Jak na polowe lat 70tych to dosc frywolne teksty towarzysza Filipskiego.
Ze smaczkow oprocz polityki :
- prawie 10 minutowy "bondowski" teaser przed napisami
- Filipski operuje piescia jak Bruce Lee - tu jest wiecej karate niz w "Karate po polsku"
- ciekawe pomysl na kwatere wywiadu w Berlinie - glowny szef obserwuje pokoje przez monitory, zwierzak (owaczarek), buty na stole - takie troche kilmaty jak ze zlych charakterow w Bondzie - Goldfinger ?
- kill team UB dzialajacy w Berlinie - no to chyba sie wzorowali na dzielnych towarzyszach niejakiego ubeka Milewskiego w aferzez Zelazo.
Ogolnie - zgadzam sie ze takich filmow juz nie pozwola nakrecic !
Polecam jako dokument epoki. Na szczescie dawno zamknietej. Ale jako wielbiciel polskiego starego filmu daje 8/10
Skusiłam się na obejrzenie tego filmu dla mówiącego łamaną polszczyzną, z silnym amerykańskim akcentem Stanisława Niwińskiego, który wspaniale wyglądał w mundurze, oraz dla jego żony - Anny Ciepielewskiej.
A przy okazji całkiem nieźle się bawiłam ;)