jakim cudem zupełnie przeciętny dokument bez choćby cienia artyzmu czy pomysłowości wygrywa z takimi dziełami jak 'Bad Girls. Cela 77' ? odpowiedź jest niestety banalnie prosta. otóż film wbrew opisowi nie jest żadnym hołdem dla niedocenionego architekta-wizjonera lecz ordynarną agitacją polityczną i każdy kto go obejrzy może się o tym łatwo przekonać. od pewnego momentu narracja staje prosta jak budowa cepa : ostoją wszelkiego zła, głupoty, obskurantyzmu jest partia konserwatywna i Vaclav Klaus, zaś socjaldemokracja to oddech wolności (ROTFL) i roztropny mecenat. ponadto w filmie aż roi się różnych groteskowych absurdów wywołujących uśmiech politowania dla autorów. z jednej strony pani reżyser i jego 'pozytywni' bohaterzy z lubością szermują hasłem demokracji, a z drugiej, gdy okazuje się, że większość obywateli jest przeciwna projektowi biblioteki okazuje się, że sondaże są 'niewiarygodne', a estetyka budowli w ogóle nie powinna być przedmiotem publicznego sporu (w domyśle : bo motłoch się na tym nie zna, jest zacofany). film polecam jako modelowy przykład lewicowej manipulacji.