“Ojciec i córka” jest prostą animacją, zdawałoby się krótką, lekką i przyjemną, nic bardziej mylnego. Fakt jest to dzieło niedługie, trwające niewiele ponad 9 minut, jednak wprawa z jaką za pomocą kreski i muzyki pan Michael przeprowadza rzeź emocjonalną na swoich odbiorcach jest godna podziwu i godna samego Johna Wicka.
Pokazana nam jest historia dziewczyny i tego jak wygląda jej życie, w tle wraz z nią zmieniają się pory roku, dookoła niej pojawiają się nowi ludzie ona sama zakłada własną rodzinę, jednak wciąż czegoś (lub kogoś) szuka, na coś (lub na kogoś) czeka. Wygląda w stronę słońca a my jako odbiorcy za każdym razem wyglądamy z nią. Chciałoby się podejść do niej, przytulić ją, okazać wsparcie, żeby wiedziała, że w tym całym bólu nie jest samotna, że ktoś przy niej jest.
Ważnym aspektem jest muzyka oraz dźwięki filmu. Na najlepszym serwisie streamingowym na świecie youtube.com Jest dostępne dwie wersje animacji. Z muzyką, której autorem jest pan Normand Roger Denis L. Chartand (dlaczego kompozytorzy zawsze musza mieć takie długie nazwiska?) oraz wersja bez muzyki. W tej drugiej każdy podmuch wiatry mrozi, każde skrzypnięcie pedałów roweru (przecież to holenderska animacja musi być rower!) jest bardzo dobrze znane nawet z podwórka. Pozwala to naprawdę wczuć się w atmosferę animacji i nastrój, który ukazuje się przed naszymi oczyma. Szum traw powoduje, że czuje się je na końcówkach naszych palców niczym Gladiator przechodzący przez pole w filmie “Gladiator”. W wersji z muzyką pana Chartanda, nastrój budowany jest stopniowo, można powiedzieć, że panowie uprawiają Hitchcock’owską modłę podnoszenia i gradacji napięcia. Nie tak jak w “Ptakach” gdzie mamy się bać finalnie, ale robią to po to by rozkładać ciężar emocjonalny stopniowo przez co uderza w nas ze zdwojoną siłą.
Na koniec nadmienię tylko, że animacja “Ojciec i córka” dostała w 2001 roku nagrodę Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany oraz nagrodę BAFTA w tej samej kategorii. Wspominam o tym na koniec ponieważ sama dowiedziałam się o tym dopiero gdy szukałam faktów na temat tego dzieła i teraz mogę przyznać z czystym sercem, że animacja ta jest warta tych nagród.
Ja po obejrzeniu tego filmu od razu zadzwoniłam do taty. Wydaje mi się, że jest to wyznacznikiem dobrze spędzonych dziewięciu minut